-Nie zrobię tego- krzyknął Louis tak, by nie zwrócił uwagi
pozostałych ludzi znajdujących się w kawiarni
- Stary przegrałeś zakład, więc teraz nie marudź - odparł rozbawiony Irlandczyk
- Kurwa Horan zabiję cię kiedyś- warknął Tomlinson
- Dobra spokój. Ty idziesz do wolnego stolika i wiesz co robić - Zayn wskazał
na Louisa- a my zostajemy tutaj
- Tak, tak.. podchodzę do pierwszej osoby, która tu wejdzie,
flirtuję z nią i wgl. - westchnął Lou i wstał ze swojego miejsca. Usiadł przy
stoliku pod oknem czekając z zażenowaniem, na człowieka, który tu wejdzie.
Najgorsze było to, że miał podejść do osoby bez względu na płeć. A on był w
100% heteroseksualny, więc modlił się w środku, by to weszła kobieta. To nie
tak, że miał coś przeciwko homoseksualizmu, nie przeszkadzali mu. Był osobą
tolerancyjną, uważającą, że najważniejsze jest to by kogoś kochać, bez względu
czy ten ktoś jest takiej samej płci. Jego po prostu pociągały kobiety, piersi,
szparki itp. Nie kręcili go mężczyźni. I nic nie zapowiadało, że to się zmieni.
Tak jak było teraz, było dobrze.
Chociaż nie wiedział, czy chciałaby zarywać do Louisa, w tym
momencie jakaś dziewczyna, no chyba , że jest lesbijką. Chłopak był przebrany
za kobietę. I to była ta kara, za przegrany zakład.
Źle się czuł w tej nieźle opinającej ciało sukience, peruce
na głowie, toną makijażu na twarzy oraz sztucznymi cyckami. Tommo zastanawiał
się jak długo dziewczyny muszą nakładać na siebie tyle make- upu.
Naprawdę wyglądał jak płeć piękna i to go najbardziej
przerażało. Wygolili mu nawet nogi i pachy! Chyba nikt wcześniej go tak bardzo
nie upokorzył.
Nagle usłyszał otwierające się drzwi. Zamknął oczy jęcząc w
duchu. Po kilku sekundach otworzył powieki i dostrzegł wysokiego chłopaka z
brązowymi loczkami ukrytymi pod niebieską czapką. Miał na sobie czarne rurki i
takiego samego koloru marynarkę z podwiniętymi rękawami, a do tego biały
T-shirt. Tomlinson podążał wzrokiem za nieznajomym chłopakiem, który skierował
się do stolika po drugiej stronie kawiarni. Chłopak gdy usiadł, jednym ruchem ściągnął
czapkę z głowy kładąc ją po prawej stronie stolika. Następnie podniósł obie
dłonie i potargał włosy, aby w końcu przełożyć je na prawą stronę. Louis
odwrócił się do Nialla i Zayna, którzy pokazywali mu głową i ręką, by szedł.
Wstał więc niechętnie i skierował się w stronę chłopaka. Chwilę to zajęło,
ponieważ chodzenie w szpilkach do najłatwiejszych zadań nie należy. Po tym jak
w domu ćwiczył chodzenie w tych butach, powodując kilka bolesnych upadków,
błagał przyjaciół, by mógł pójść w trampkach, ale niestety się nie zgodzili.
- Um.... Mogę się dosiąść? - zapytał Louis dość piskliwym głosem, który niby
miał przypominać kobiecy głos. Nieznajomy podniósł wzrok, wodząc nim przez
chwilę po całym ciele Louis' a, przez co ten czuł się trochę niekomfortowo.
Chłopak jednak uśmiechnął Się pokazując przy tym dołeczki i rzekł zachrypniętym
głosem
- Tak. Pewnie - Louis odwzajemnił uśmiech i zajął miejsce na przeciwko
chłopaka.
- To jak masz na imię? - zapytał odkładając komórkę obok czapki
- Louis.... Louise - poprawił się Tomlinson wpatrując się w zielone tęczówki
- Och.. ładnie.. pasuje ci.. ja jestem Harry - odparł wyciągając rękę do
przodu, więc Louis uścisnął i lekko nią potrzasnął.
- Dobrze się czujesz?- zagarnął z niepokojem
- Tak, wszystko w porządku. Czemu pytasz? - Louis ułożył ręce na kolanach i
starał się jak najbardziej zachowywać jak dziewczyna, ale Harry nie zdążył
odpowiedzieć, ponieważ podszedł do nich Liam- kelner, a zarazem trzeci z
przyjaciół Louisa.
- Witam. Podać coś? - zapytał z firmowym uśmiechem. Payne- bo tak miał na
nazwisko- bardzo lubił ta pracę. Nie była ona ciężka, a mógł coś zarobić, a
poza tym mógł poznawać nowe osoby i tak właśnie zaczęła się przyjaźń pomiędzy
nim, a paczką Louisa.
- Ja poproszę sok pomarańczowy- rzekł Harry
- Dobrze, a dla ciebie? Dawno się nie widzieliśmy. Gdzie ty się podziewałaś?
Zmieniłaś włosy? - dociekiwał kelner.
- Dla mnie sok marchewkowy i nie, nie zmieniłam włosów. Zajmij się lepiej
resztą klientów. Za to ci chyba w końcu płacą, nie? - odpowiedział Louis
posyłając Louisowi gniewne spojrzenie. Chłopak wie o tym zakładzie. Ale nie
podobało mu się to i nie chciał w niego ingerować.
- Tak. Oczywiście. Zaraz przyniosę wasze zamówienie.- Payne
odwrócił się na pięcie i odszedł.
- Znacie się? - Harry zmarszczył brwi pytając, gdy kelner był poza zasięgiem
ich wzroku.
- Um.. W sumie to tak.. I to od dawna..- odparł , a na stoliku pojawiły się
dwie szklanki z napojem koloru pomarańczowego. Louis chwycił sok i zaczął go
pić
-Byliście kiedyś razem? - wypalił nagle. ,,Louise'' zachłysnęła się i zaczęła
głośno kaszleć odkładając picie na stolik.
- Razem? Uważasz, że jestem aż tak bardzo zdesperowaną osobą? - pisnął
Tomlinson , na co Harry wzruszył ramionami- Jesteśmy... tylko i wyłącznie
znajomymi.. Nigdy bym się z nim nie związała- sprostował chłopak.- To czemu
pytałeś czy się dobrze czuję?- zagarnął temat przerwany przez Payne' a.
-Eee... masz trochę dziwny głos. - odrzekł Loczek drapiąc się po karku
- Achhh.. to od lodów- wytłumaczył, na co Harry wybuchł śmiechem. Louis zmroził
go wzrokiem wywołując uspokojenie się ze strony chłopaka.
- Przepraszam... Mam 19lat.. dojrzewam, wiesz.. hormony i te sprawy, wszystko
kojarzy mi się z jednym- oznajmił z tańczącymi iskierkami w oczach. Styles
zerknął na komórkę, by sprawdzić która godzina i dodał - Ughh... fajnie się z
tobą gada, jesteś spoko dziewczyną i wgl, ale muszę już iść- wyznał sięgając po
czapkę i kładąc pieniądze na stoliku za soki
- Och... miło było cię poznać- bąknął Tomlinson
- Tak ciebie też. Może spotkalibyśmy się jeszcze? Wpisz mi tu swój adres-
powiedział chłopak z loczkami i podał ,, dziewczynie'' swoją komórkę.- Jeśli
nie masz żadnych planów na wieczór, to wpadłbym do ciebie o 20. Co ty na to? -
zaproponował. Louis oddał telefon i odezwał się
- Akurat mam wolny wieczór, więc byłoby miło gdybyś mnie odwiedził.
- Dobrze, więc do zobaczenia- mruknął Harry z uśmiechem i wyszedł. Louis wstał
i podszedł do Zayna i Nialla
- I jak?- zapytali równo
- Umówiliśmy się na wieczór- jęknął siadając i chowając twarz w dłoniach, bo
dopiero teraz uświadomił sobie w co się wpakował
- Co ty kurwa zrobiłeś? - Louis pojebało cię? - warknął jeden z nich
- Nie umiałem mu odmówić, jak wpatrywał się we mnie tymi powalającymi na kolana
tęczówkami, okej? - westchnął
- Ocipiałeś do chuja? Musisz zaraz ściągnąć te przebranie i to całe gówno co
masz na twarzy. Jak ty sobie to wyobrażasz? - krzyknął Irlandczyk nie zwracając
uwagi na pozostałych ludzi
- Nie wiem, dobra? Wymyślę coś. Idę do domu- mruknął Louis. Opuścił swoich
towarzyszy i skierował się do bloku, gdzie wynajmował mieszkanie od 2 lat. Oczywiście
za czynsz i inne takie płacili jego rodzice, pomimo, że miał 21lat.
~~~~~~
Po tym jak Ruth pozbawiła Louis'a przebrania dziewczyny, chłopak
mógł spokojnie odpocząć i wymyśleć plan jak nie spotkać się z Harrym. Może i go
polubił. To fakt. Styles'a nie dało się nie lubić. Miał w sobie coś, co
przyciągało innych.
Ale Louis nie mógł pozwolić do tej schadzki. Oczywiście jego chwila ciszy
została przerwana przez nadejście Nialla
- Co ty tu robisz?- Westchnął starszy, zamykając drzwi, gdy już farbowany
blondyn znalazł się w środku
- Ciebie też miło widzieć, przyjacielu - zaakcentował mocniej ostatnie słowo
uderzając właściciela mieszkania lekko w ramię i udał się w głąb pomieszczenia
siadając na kanapie.
Louis opadł na siedzenie obok kumpla z głośnym
westchnięciem.
- To wymyśliłeś już coś? - zaczął Horan układając nogi na niedaleko stojącym
szklanym stoliku i włączając telewizję.
- A wyglądam ci na takiego? - mruknął podnosząc wysoko brwi.
- Taaa. Nie martw się, wymyślimy coś, ale najpierw.... Przynieś mi coś do
jedzenia.- rozkazał klepiąc się po dość wysportowanym brzuchu. Lou nie mógł
tego zrozumieć. Niall je za czterech, a w ogóle nie tyje. Trochę poćwiczy i już
pojawia mu się kaloryfer. A Louis, gdy zje odrobinę więcej niż powinien, robią
mu się fałdki, a uda znacznie się powiększają, powodując, że chłopak musi
ćwiczyć miesiącami, by wrócić do poprzedniej sylwetki.
- Nie możesz sobie sam przynieść- rzucił podenerwowany Louis
- Po pierwsze: Chcesz, żebym ci pomógł? Chcesz. Po drugie: To mój dom, czy
twój? Twój, więc powinieneś dbać w nim o swoich gości a Po trzecie: Przecież
wiesz, że gdy jem, to lepiej myślę - odburknął zadowolony
- Ej. Nie jesteś moim gościem. Nie zapraszałem cię. Możesz czasem ruszyć ten
swój leniwy tyłek i sobie sam przynieść.
- Czemu ty zawsze musisz wszystko utrudniać? Po prostu przynieś mi to cholerne
jedzenie- jęknął, gdy usłyszał burczenie dochodzące z brzucha. Tommo warknął
wstając i udając się po kuchni. Zabrał z szafki chipsy, żelki i parę batonów, a
następnie wrócił do pomieszczenia, gdzie Niall bezczelnie leniuchował na jego
kanapie.
- Zdajesz sobie sprawę, że przez to, że tak ciągle u mnie bywasz, to muszę co
trzy dni robić zapas tego wszystkiego co u mnie jesz? - westchnął Lou,
układając jedzenie na stoliku i podając paczkę chipsów chłopakowi.
- Nie przeszkadza mi to, szczerze mówiąc- odparł wzruszając ramionami, na co
Louis wywrócił oczami.
- To masz jakiś plan?- zapytał chłopak z grzywką
- Spokojnie jest - zerknął na komórkę- 18.50, więc mamy trochę czasu, bo on ma
przyjść o.....
- 20- dokończył za blondyna - Dobra, robimy burzę mózgów, co będzie trudne, bo
ty go nie masz, ale postaraj się- parsknął, za co został brutalnie uderzony w
ramie z nogi Irlandczyka, bo był zbyt leniwy, bo się podnieść i użyć ręki.
- Może... Idź do sąsiadki i pożycz jakąś bluzkę i spodnie dziewczęce, a
włosy... no, powiesz mu, że wstąpiłeś do fryzjera czy coś - mruknął po chwili
Horan
- Ja pierdole, ale ty jesteś pojebany - zawołał uderzając go w głowę- Czemu ja
się z tobą w ogóle zadaje?- westchnął chowając twarz w dłoniach.
- No co, przynajmniej jakiś mam. Jak jesteś taki wspaniały, to sam coś wymyśl-
bąknął
- Ughh..... To, może, napiszę na kartce, że coś mi wypadło i jednak nie możemy
się spotkać. Przykleję ją na drzwi, tak , żeby ją zauważył i po sprawie-
zaproponował wzruszając ramionami - Co o tym myślisz? - dodał
- Stary, to genialny plan. Leć po kartkę i marker- polecił mu Niall, więc
chłopak podszedł do szafki, gdzie trzymał takie gadżety.
Louis myślał chwilę nad tym co napisać po czym chwycił pisak
i zaczął bazgrać.
,, Hej Harry. Przepraszam cię bardzo, ale nagle coś mi wypadło i musiałam
wrócić do rodziny. Nie mam twojego numeru, więc nie mogłam cię o tym
zawiadomić, ale mam nadzieję, że kiedyś na siebie wpadniemy i nadrobimy dzisiejszy
wieczór'' Louise xxx
- I jak , może być? - zapytał podając kartkę przyjacielowi, by mógł przeczytać,
to co na niej się znajdowało
- Yeeaaah, tylko przepisz to staranniej, bo biedak będzie musiał z pół godziny domyślać
się co tu pisze- wytknął mu
-Nie dramatyzuj- jęknął i napisał to po raz kolejny, tak jak rozkazał mu Niall.
Chwycił taśmę i ruszył w kierunku drzwi. Gdy je otworzył zauważył przed sobą
chłopaka z loczkami, który akurat wyciągał rękę, by zadzwonić dzwonkiem. Louis
był niemal pewny, że w tym momencie wyglądał jakby właśnie zobaczył ducha. Jego
plan szlak trafił. Miał być dopiero za godzinę. Może nie chciał się spóźnić,
ale, że o tyle wcześniej musiał przyjść. Dopuszczalne było to 10-15min, ale
60?!?
- Umm.. Hej, Ja jestem Harry i przyszedłem do Louise. Nie pomyliłem mieszkania,
prawda?- Zapytał nerwowo
- Trafiłeś idealnie, ale myślałem, że masz przyjść za godzinę - pisnął chowając
trzymaną kartkę i taśmę do kieszeni w spodniach
- Tak, ale nie znałem tej okolicy, bo nie mieszkam w tej części miasta i
myślałem, że nie trafie, więc wyjechałem wcześniej. Ale spokojnie, mogę wrócić
za godzinę- sprostował Harry
-Nie, nie trzeba. Jak już jesteś to wejdź - oznajmił, starając się jak
najszczerzej uśmiechnąć. Wskazał ręką w kierunku, w którym Styles powinien się
poruszać, więc chłopak nie protestował i wszedł - Idź prosto i możesz usiąść na
kanapie i poczekać. Możesz się poczęstować jeśli chcesz- mruknął pokazując na
jedzenie na stoliku, na co Harry odpowiedział uśmiechem
-Ej Louis, to moje jedzenie- krzyknął niezadowolony Irlandczyk
- Nie przejmuj się nim- Lou machnął na blondyna ręką - Niall chodź na chwilę-
wrzasnął cicho, tak by nie wzbudzić podejrzeń w Stylesie
- Co on tu robi?- krzyknął szeptem Horan, gdy weszli już do pokoju chłopaka
- Przyszedł wcześniej- jęknął
- czemu?
- Kurwa, to nie jest teraz ważne, okay? Co ja mam zrobić? - zgonił go
- Nie wiem, stary. Chyba powiedz mu prawdę. Nie wygląda na starego, więc
powinien zrozumieć nastoletnie zabawy. - wzruszył ramionami
- Tak masz racje- jęknął
-Widzisz? Mój plan by przynajmniej jakoś wypalił, geniuszu- bąknął blondyn
- Weź spierdalaj, dobra? - rzucił go poduszką w twarz
- Jak chcesz. Myślę, że pomimo, tego, że jesteś dla mnie taki wredny i
arogancki i napastujesz mnie do tego poduszką, to pomogę ci. Idę teraz do domu,
a za kilka godzin zadzwonię do ciebie i chwilę pogadamy, a jak się rozłączę, to
mu powiesz, że musisz coś załatwić itp. A przez ten czas wyjaśnij ku to, spoko?
- zaproponował
- tak, tak. Dzięki. Chodź odprowadzę cię- zakomunikował szatyn
- Harry, myślę, że muszę ci coś wytłumaczyć- ogłosił Louis, gdy Irlandczyk już
wyszedł I usiadł po drugiej stronie kanapy
- Tak naprawdę nie ma żadnej Louise? -Zapytał Loczek ze śmiechem
- Zaraz co?- zawołał ze zdziwieniem po kilki chwilach
- No chyba, że masz siostrę bliźniaczkę, ale szczerze to wątpię- odezwał się
ponownie
-Nie, nie ma, ale.... skąd wiedziałeś?- wymówił w ogromnym szoku
- Hmm.. Może to zabrzmi dziwnie, ale poznałem po tyłku. Nie jestem gejem.
Serio. Stuprocentowy hetero przed tobą siedzi, ale nie zrozum mnie źle, ale
takich pośladków nie może mieć kilka osób. Widzę je pierwszy raz. - ciągnął
dalej
- Jesteś dziwny- zakomunikował mu, nie rozumiejąc wcale, co chłopak przed
chwilą powiedział - Wiesz o tym? i nie jesteś zły, za tą całą szopkę? - dodał
- Nie, nie jestem. Ale wytłumaczysz mi to, jak znalazłeś się w damskich
ubraniach? I dlaczego mi nie odmówiłeś, gdy zaproponowałem ci spotkanie? -
zapytał
- Nie umiałem ci odmówić. Nie pytaj mnie dlaczego, bo nadal tego nie wiem-
wzruszył ramionami- A z tym strojem, to było tak, że założyłem się z Niallem,
tym co tutaj był i Zaynem, może widziałeś go w tej kawiarni, bo siedzieli
razem. I przegrałem ten zakład. Moją karą było zrobienie mnie za dziewczynę,
przez Ruth, to siostra Liama, tego kelnera. Specjalnie się tak do mnie odzywał,
bo nie podobało mu się to. Ruth jest charakteryzatorką, więc było dość prosto.
Miałem zagadać do pierwszej osoby, która tam wejdzie i akurat padło na ciebie.
Ale nikt się nie spodziewał, że będzie kolejne spotkanie i tak to wszystko
wyszło. - wytłumaczył z zapartym tchem Louis
- Interesujące, a jak chciałeś to rozwiązać? - pytał znów
- Wymyśliłem, że gdy powieszę to- zaczął i wyciągnął zgniecioną kartkę podając
ją chłopakowi- na drzwiach i sprawa będzie rozwiązana, więc już chciałem to tam
przywiesić, ale akurat ty przyszedłeś. Zrobiłbym to wcześniej, ale skąd miałem
wiedzieć, że będziesz godzinę wcześniej- zaczął się bronić, a Harry, czytając to
co było na kawałku papieru wybuchnął głośnym śmiechem. Louis uświadomił sobie,
że mógłby słuchać tego śmiechu do końca życia, ale szybko zganił się w myślach
i odgonił to od siebie
- To, może ja już pójdę. Pewnie masz lepsze zajęcie, czy coś- mruknął chłopak
wstając z kanapy, gotowy do wyjścia.
Louis dopiero przyjrzał się chłopakowi i dostrzegł, że miał on na sobie czarne
rurki opinające jego chude nogi, biały T-shirt, z koszulą rozpiętą koloru
czerwono-biało- granatową w kratę, a na wierzch jasną dżinsową kurtkę z
podwiniętymi rękawami. W tym zestawie prezentował się jak najbardziej
seksownie.
-Nie!- zaprotestował prawie krzycząc, powodując zmarszczenie brwi u Harry'ego.-
ummm... Znaczy, jeśli nie chce iść to nie musisz. Możesz zostać. I tak nie mam
nic do roboty. Jak widziałeś mój przyjaciel wyszedł niedawno, więc zostałem
sam. - sprostował
- Jeśli nie będę ci przeszkadzać, to mogę zostać- mruknął w zastanowieniu, na
co Lou zaprzeczył ruchem głowy.
- okay, to chodź zrobimy popcorn, a potem coś obejrzymy, pasuję? - zaproponował
Tommo
- Jak najbardziej- bąknął i ruszył za chłopakiem
Louis odszukał opakowanie z kukurydza, ale było na samej górze, więc musiał
stawać wysoko na palcach, by dosięgnąć lecz i to nie przynosiło rezultatów. Po
kilku sekundach zmagań, Louis poczuł ciepło tryskające od innego ciała.
- Proszę- oznajmił Harry z uśmiechem podając Louiemu paczkę.
- Dzięki- odparł lekko się rumieniąc.
Styles zajął ponownie miejsce na wysokim krześle obserwując ruchy mniejszego.
- Wiesz, nie jestem pewien jak to się robi. Zawsze od tego był Zayn. Taka była
jego rola. Ja kupowałem, Zayn robił, a Niall zjadał- powiedział ilustrując
kukurydzę.
- Umm.. Przykro mi ale ja ci nie pomogę z tym. Może wrzuć to do mikrofalówki?-
zaproponował
Louis przesunął się tak, że ręce z opakowaniem trzymał nad stolikiem obok
Harrego, próbując je otworzyć. Niestety pech go dopadł i kukurydza rozsypała
się po meblu, powodując śmiech młodszego.
- Dobra, zbierzmy to i tam wrzućmy
Chłopcy zbierali w garście żółty przysmak i przenosili go do mikrofali. Gdy już
wszystko było w środku, Harry zamknął drzwiczki, a Louis ustawiał temperaturę i
czas.
- Myślę, że 4minuty starczą- mruknął cicho jakby do siebie Lou. Stali na
przeciw urządzeniu i wpatrywali się przez szybę co dzieję się z ich kukurydzą.
Po chwili ziarnka zamieniły się w popcorn, więc Louis wyjął miskę i naszykował
szklanki na sok. Wyciągnął picie z lodówki, a Harry otworzył mikrofalówkę, więc
zabrali się za wyciąganie popcornu do miski.
- Powinieneś pić takie zimne? - zapytał jakby ze zmartwieniem ale i
rozbawieniem w głosie Harry - Słyszałem od pewnej uroczej damy, że to ci
szkodzi
- Przestań - jęknął rzucają w chłopaka trochę popcornu.
Gdy weszli już do salonu, wygodnie usadowili się na kanapie i włączyli jakiś
nudny film.
- Mam pomysł- wykrzyknął nagle Louis z miną jakby właśnie dziecko dostało
cukierka- Nie odzywamy się w ogóle podczas filmu i jeśli któryś z nas pierwszy
uśnie, to ten drugi może mu coś zrobić. Wchodzisz w to Styles?- Zaproponował z
ekscytacją w głosie. Harry chwilę zastanawiał się nad tym, po czym przyjął
wyzwanie, więc Louis włączył na kanał, gdzie aktualnie leciał film przyrodniczy
o waleniach. Nic nudniejszego nie mogło już chyba lecieć, więc chłopak dumnie
zostawił tam i opadł na kanapę.
Już po około 20 minutach Starszy chłopak usłyszał ciche
pochrapywanie tego młodszego. Szczerze to myślał, że będzie gorzej, że tak
szybko się nie podda, lub tym bardziej, że to on uśnie.
Tomlinson podniósł się jak najdelikatniej, tak, by go nie obudzić. Po chwili
padł na kolana podpierając się rękami po obu stronach bioder Harry' ego.
Louis powoli rozpiął mu rozporek. Zawsze tak robił ze swoimi
przyjaciółmi. Nie uważał to za nic dziwnego. To, że dotknął czasem kogoś
penisa, to nic nie oznaczało. Przecież on też go miał. Nie widział w tym nic
złego. Chłopak zaczął na początek masować jego interes i przygniatać, tak, by
obudził się do życia. Po chwili był już twardy, a z ust młodszego wydobywały
się pojękiwania. Nagle otworzył szeroko oczy odsuwając się jak najszybciej i
patrząc z przerażeniem, na śmiejącego się głośno Tomlinsona.
-
Chyba masz lekki problem- wymamrotał wskazując głową na krocze młodszego, po
czym rzucił się na podłogę i wybuchając histerycznym śmiechem, trzymając się za
brzuch.
-
Co ty zrobiłeś?- wykrzyknął zapinając spodnie.
-
Zasnąłeś. Mogłem zrobić co chciałem- wzruszył ramionami siadając po turecku na miękkim
dywanie.
-
Um.. Gdzie masz łazienkę? - zapytał nieśmiało opuszczając twarz, która pokryła
dorodna czerwień.
-
Prosto i na lewo- poinstruktował go chłopak, po czym Harry zniknął w mgnieniu
oka. Tommo podniósł się i podążył w stronę łazienki. Louis nie wiedział
dokładnie co robi, ale szczerze go to za bardzo nie obchodziło. Działał pod
wpływem impulsu. Otworzył po cichu drzwi, które okazały się o dziwo otwarte.
Kto nie zamykał drzwi w łazience? Serio, chłopak był sam sobie winien. Louis
podziękował w duchu, że jego drzwi były ostatnio wymieniane w całym mieszkaniu
i nie skrzypią. Wślizgnął się do pomieszczenia, zostawiając uchylone wejście i
podszedł na palcach bliżej, do Lokersa, który właśnie walił sobie konia.
Tomlinson starał się puszczać mimo uszu jęki wychodzące z ust nowo poznanej
osoby, powodujące dreszcze w jego podbrzuszu. Stanął za Stylesem, tak, że
prawie jego klatka dotykała pleców chłopaka. Louis przygryzł wargi, próbując
stłumić chichot i wyciągnął rękę, układając ją na dłoni Harrego ,
przyspieszając jej poruszanie.
-
LOUIS- wrzasnął odskakując momentalnie
I
próbując zakryć swój interes
- Spokojnie. Chciałem ci pomóc-
mruknął niewinnie, robiąc oczy porzuconego szczeniaka
-
Myślę, że bym sobie sam poradził- odbąknął- Chyba już pójdę- zaproponował
starając się nie patrzeć w oczy starszego
-
Nie wypuszczę cię w takim stanie- zaprotestował i jednej sekundzie znalazł się
na kolanach przez Harrym
-
Nie wiem, czy to jest dobry pomysł, Louis- wyszeptał z rumieńcami
-
Zaufaj mi- odezwał się dwudziesto-jedno latek. Styles oparł się o ścianę i z
zażenowaniem czekał na kolejny krok. Lou zbliżył się i już po chwili jego usta
owinęły się wokół ,, przyjaciela'' Loczka, który zaczął głośno jęczeć i sapać.
Tomlinson dopiero teraz uświadomił sobie, że właśnie w swojej toalecie obciąga
jakiemuś kolesiowi, którego praktycznie wcale nie zna. Oprócz tego, że nazywa
się Harry Styles, ma 19lat i mieszka niedaleko. Ale doszło również to niego to,
że specjalnie to mu to jakoś nie przeszkadza. Jest młody, więc powinien korzystać
z życia i próbować wszystkiego, nawet jeśli oznaczało to, że ma komuś zwalić,
czy nawet się z nim przespać. Wszytko dla ludzi, co nie?
Louis
robił magiczne sztuczki swoimi wargami, powodując, że Harry spuścił się do jego
budzi, by potem osunąć się po ścianie unikając spojrzenia chłopaka.
-
Och, no proszę cię Harry, nie mów, że ci się nie podobało- zachichotał, po tym
jak doszedł do siebie, połykając wcześniej spermę Stylesa. Skrzywił się lekko,
bo była odrobinę słona, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio.
-
Proszę cię. Przestań- jęknął chowając zwoje klejnoty w spodnie
-
Jakiś nieśmiały się zrobiłeś. Onieśmielam cię? - zagarnął
-
Muszę już iść- odparł nie odpowiadając na zadane pytanie i wyszedł z łazienki,
kierując się do drzwi wyjściowych.
-
Um.. Miło było cię znów spotkać- powiedział jakby nie wierząc własnym słowom.
Odwrócił
się by pożegnać się z Louisem, ale nie spodziewał się, że będzie on stał
centralnie za nim. To, że się odwrócił spowodowało otarcie się nosa o czoło
Tomma, gdyż był od niego wyższy. Harry odsunął się centymetr i spuścił głowę
tak, że teraz spoglądał raz w oczy niższego, a raz na jego usta. Nie wiadomo co
nimi kierowało, ale już po chwili połączyli się w namiętnym pocałunku
dołączając do niego języki.
Louis
popchnął Hazzę na ścianę wpijając się w jego szyję robiąc malinkę
-
Myślę, że możesz jeszcze zostać- mruknął odrywając się podziwiając swoje dzieło
z uśmiechem, po czym znów dotknęli się ustami
-
Co my robimy?- zapytał niepewnie Harry, gdy ściągał z siebie kurtę, czując
gorąco
-
Nie wiem. Daj się ponieść chwili- odpowiedział dociskając swoje biodra do tych
chłopaka. Ruszyli w kierunku kanapy, gdyż pokój Louisa był za daleko. Podczas
drogi nie szczędzili sobie czułości i gdy dotarli w końcu na kanapę byli
całkiem nadzy.
-
Tylko proszę cie, bez żadnych eksplozji. Nie chce mieć kanapy w twojej spermie,
chociaż to wyglądało by dość kusząco- powiadomił go, ostatnie słowa
wypowiadając jakby do siebie
Harry
wylądował na dole, a Louis na nim. Całowali się zawzięcie i z pasją, pocierając
przy tym swoimi interesami o siebie, przez co byli całkowicie twardzi. Lou ułożył
ścieżkę mokrych pocałunków po klatce chłopaka zniżając się do podbrzusza.
-
Rozszerz nogi, kochanie- poinstruktował go. Harry nie protestował. W tym
momencie myślał penisem, nie mózgiem, więc zrobił tak jak go proszono. Louis
schował głowę w zagłębiu nóg chłopaka i wślizgnął się językiem w tylnią dziurkę
młodszego.
Styles
był całkowicie zaskoczony, ale i zadowolony. Louis penetrował jego wnętrze
zwinnym językiem, wysuwając go i wsuwając ponownie. Harry z każdym razem sapał
coraz głośniej, dając tym znać Louisowi, że dobrze wykonuje swoje zajęcie. Lou
nagle wyszedł z chłopaka podnosząc głowę, a sperma Hazzy niespodziewanie
wytrysnęła prosto w oko Tomma.
-
Kurwa Harry!- wrzasnął przykładając dłoń do zaatakowanego oka.
-
O boże. Lou przepraszam. Naprawdę. Nie chciałem- zaczął się tłumaczyć wywołując
u Tomlinsona lekki chichot. Louis wytarł palcami ciecz i pochylił się do ust
spanikowanego chłopaka. Złączył je w kolejnym pocałunku, lecz tym razem był on
bardziej zachłanny, przez co czasem ich zęby się spotykały wywołując
nieprzyjemne zgrzyty. W tym samym momencie Lou wsunął jednym ruchem palec w to
miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą był jego język. Kręcił nim i lekko zginał, tylko
po to by po chwili dodać następny palec. Harry oderwał się, gdyż zabrakło mu
już powietrza, podobnie jak starszemu chłopakowi. Głośno dyszeli i jęczeli, a
Loczek prosił o więcej dotyku, więc Louis wsunął jeszcze jeden palec, ale Harry
zaprzeczył ruchem głowy i wymamrotał
-
Chcę... Cię.. poczuć. Wejdź we mnie- więc Lou wysunął palce z jękiem i z jego
ust i z ust jego towarzysza.
-Okay.
Usiądź na mnie słońce- oznajmił nie pozbawiając go dotyku, błądząc dłońmi po
jego klatce. W jednej chwili zamienili się pozycjami. Teraz Louis leżał na
dole, a Harry siedział mu na biodrach.
-
Unieś się trochę- bąknął chwytając biodra chłopaka i nakierowując jego wejście
na swojego penisa.- Jeśli będzie boleć, po prostu to przerwij, dobrze? - dodał,
na co dostał skinienie głową. Harry opadł i krzyknął boleśnie ze łzami w
oczach, czując całą długość Louisa w sobie. - Spokojnie. Zaraz przejdzie. Nie
martw się. Gdy będziesz gotowy, porusz się, dobrze, skarbie?- mówił do Harrego,
tak, by go uspokoić. Styles po kilku sekundach lekko się poruszył i z ust
chłopaków zaczęły wydobywać się przekleństwa mówiące jak im dobrze, nie
zapominając oczywiście o jękach, które były tak głośne, że z pewnością nie
jeden sąsiad mieszkający tu je słyszał. Nagle zadzwoniła komórka Louisa, więc
sięgnął ręką, po leżący przedmiot na stolika. Harry zamarł na chwilę i przestał
się poruszać.
-
Kontynuuj słońce- jęknął starszy, więc Harry powrócił do swoich czynności, a
Lou odebrał.
-
Lou? Możesz już do mnie przyjść, bo mi sie...- momentalnie ucichł głos
Irlandczyka- Louis? Czemu słyszę czyjeś jęki? - zapytał zdezorientowany. Tommo zauważył,
że Harry próbuje chwycić w dłoń swojego penisa, więc go zatrzymał
-
Dojdź sam - wymamrotał cicho pojękując
-
Niall, to nie jest najlepszy mo..- z ust starszego wydobyło się głośne
sapnięcie, gdy Loczek docisnął mocno swoje biodra do jego - ment - dokończył
- Kurwa Louis, nawet nie mów mi, że
wy się tam pieprzycie jak jakieś króliki- usłyszał krzyk w słuchawce, ale
zignorował to i odrzucił komórkę na podłogę. Tomlinson nie wytrzymywał i był
bliski dojścia, podobnie zresztą co Harry, więc wypychał swoją miednice na
wcześniejsze spotkanie z tą Stylesa i już po chwili ich spermy wytrysnęły.
Louisa we wnętrze chłopaka. A Harrego na brzuch starszego, po czym podniósł się
uwalniając interes Tomlinsona i opadł na niego z wykończenia. Po około
15minutach, gdy przestali już głośno dyszeć, udali się do łazienki w celu
wzięcia wspólnego prysznica.
-
Poczekaj. Przyniosę ci bokserki Liama. Jesteście podobnej budowy, więc będą na
ciebie dobre- zakomunikował i po chwili wrócił do pokoju z nową parą czystych
p, czarnych bokserek.
-
Czemu masz jego bieliznę u siebie? - zapytał Harry nie rozumiejąc, ale chwycił
je i wciągnął na biodra.
-
Kupiliśmy po kilka par ubrań i bielizny i zostawiliśmy u każdego w domu, bo
często u siebie nocujemy, czy przebywamy, więc tak jest prościej niż pożyczanie
za małych czy za dużych ciuchów- odpowiedział Louis i zgasił światło w swoim
pokoju, a potem zaprosił na łóżko obok siebie chłopaka z loczkami.
-
A skąd wiedziałeś jak.. no wiesz... skoro, ty też jesteś heterykiem- zadał
kolejne pytanie, układając głowę na klatce starszego
-
Eee.. Miałem jakby to powiedzieć, jedną przygodę- odparł - A i mam dla ciebie prośbę-
ogłosił
-
Zakładaj następnym razem trochę szersze spodnie- dodał całując go w głowę
-
Czemu? Lubie je- bąknął jak małe dziecko, które nie dostało lizaka
-
Wyglądasz w nich seksownie, naprawdę, ale cholernie ciężko się je z ciebie
ściąga- mruknął przyciągając go bliżej
-
Chciałbyś.. no wiesz, być moim chłopakiem?- zapytał Louis, gdy Harry nie
odzywał się przez kilka minut. Styles podskoczył nagle i z iskierkami w oczach
pisnął ,, tak''. Lou musnął ostatni raz usta młodszego, po czym zasnęli wtuleni
w siebie.
Nareszcie napisany!! Byłby szybciej, ale ta premiera mnie spowolniła
i nie mogłam, go wcześniej wstawić. Nie
spodziewałam się, że wyjdzie aż taki długi, no ale cóż. Chciałabym mieć taką
wenę przy pisaniu rozdziałów, jaką miałam gdy pisałam to. Pewnie są jakieś
błędy, ale nie miałam siły ich sprawdzić. I mam prośbę.. MOGŁYBYŚCIE GO
SKOMENTOWAC? Prossseeee ;*