czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 37

Louis wyszedł z domu Harry’ ego od razu kierując się do swojego, by zabrać samochód, a następnie udać się do George’ a.  Odległość do domu Styles’ a była o wiele razy mniejsza niż do posiadłości Shelley’ a, więc do przyjaciela jeździł autem, a do swojego chłopaka często chodził pieszo.  Droga do kolegi zajęła kilkanaście minut. Louis zgasił silnik, wyszedł z samochodu i go zamknął. Podszedł do  drzwi wejściowych i nawet w nie, nie pukając wszedł do środka. Chłopcy znali się od dziecka, więc wchodzili do domów kumpli jak do siebie. Tomlinson skierował się od razu do pokoju należącego do Georga i bez pukania również i tam wszedł.  Chłopak siedział na łóżku z podkulonymi nogami i wpatrywał się  w jeden punkt na ścianie czerwonymi od płaczu oczami. Usiadł obok osiemnastolatka ciągnąc do w swoją stronę, by mógł wtulić się w jego tors. Louis zaczął nim lekko bujać i masować plecy, gdy zadzwonił jego telefon. Lou dostrzegł na wyświetlaczu zdjęcie Harry’ ego powiadamiające go, że właśnie do niego dzwoni.
- Hej, stało się coś? Dopiero od ciebie wyszedłem.. – odezwał się pierwszy
- Um… Tak… wyślij mi adres do Stan’ a – oznajmił
- Po co? – zapytał ze zdziwieniem
- No jak ty jesteś u George’ a żeby z nim pogadać, to ja pójdę do Stan’ a.. i tak nie mam  co robić, więc..  – zaproponował młodszy
- Jesteś pewien? Nie znasz go za bardzo i wgl. .. – zastanawiał się głośno Tommo
- Dam sobie radę.. to wyślesz?
- Tak.. jasne.. to paa..- zdecydował się po chwili
- Dzięki. Paa LouLou  - bąknął rozłączając się. Tomlinson nakierował palcem, by wysłać wiadomość do Loczka pisząc  w niej adres swojego kolegi.

 - To czemu zerwaliście? – zapytał po krótkiej chwili ciszy, lecz George nic nie odpowiedział,  Tylko zapłakał mocniej – Nie płacz Geo.. Stan wkurzył się przez to, że patrzyłeś tak na tego Irlandczyka? – dodał
- Niall ‘a?- wychrypiał, na co Lou skinął
- Nie wiem.. raczej tak, ale ostatnio często się kłóciliśmy, a to było dobrym powodem dla nowej sprzeczki no i do zerwania – mruknął niewyraźnie Shelley
- Skoro tak się ostatnio nie dogadywaliście, to czemu teraz jesteś taki załamany, jeśli zdawałeś sobie sprawę, że w końcu do tego dojdzie?- zapytał Louis nie rozumiejąc
- Bo go kocham? Chyba to jasne co nie? – stwierdził patrząc na Tommo jak na głupka
- Taak.. Wiesz co? Umów się z nim jutro i to obgadajcie, dobra? – rzucił po chwili
-  Chyba masz rację – skinął Geo
- Dobra.. zostań z tobą na noc?- zaproponował Louis. Zawsze tak robili, gdy któregoś z nich coś trapiło, nie zważając na to, czy któryś był aktualnie w związku, bo oni byli tylko przyjaciółmi, byli dla siebie jak bracia.
- Ale… Harry’ emu to nie będzie przeszkadzać? – odezwał  się
- Nie martw się.. powiadomię go o tym później, jeśli naprawdę tego chcesz – oznajmił Lou układając się wygodnie na łóżku i włączając telewizję, by obejrzeć jakiś film pozwalający koledze zapomnieć o problemach.
*w tym samym czasie*

Gdy Harry dostał wiadomość z adresem Stan’ a, udał się do mamy z prośbą, by zawiozła go pod wskazaną nazwę ulicy.  Syn Anne rzadko ją o coś prosił, więc postanowiła zgodzić się bez pytania o co chodzi. Po piętnastu minutach byli na miejscu i gdy Harry opuszczał samochód, matka zakomunikowała mu, że jak skończy to, żeby po nią zadzwoni, by przyjechała. Chłopak opuścił auto i podszedł do drzwi  dzwoniąc dzwonkiem. Po kilkudziesięciu sekundach drzwi zostały otworzone przez  Stanley’ a.
- Ummm… Co ty tutaj robisz Harry? – zapytał z niemałym zaskoczeniem Stan
- Przyszedłem z tobą pogadać..- oznajmił wzruszając ramionami
- O  czym?
- Wpuścisz mnie czy nie? -  westchnął odrobinę poirytowany Styles
- Taa… wchodź – puścił go w przejściu – Prosto i możesz usiąść na kanapie
- Chciałem pogadać o tobie i George’ u – oznajmił po chwili
- Słuchaj Harry.. Wiem, że jesteś z Louis’ em i nie mam nic do ciebie, lubię cię serio i cieszę się, że jesteście szczęśliwi, ale to chyba nie twoja sprawa i nie powinieneś się wtrącać co jest pomiędzy mną a nim – powiedział spokojnie , siadając naprzeciwko chłopaka
- Tak, wiem.. przepraszam.. masz rację, ale nie uważasz, że lepiej się poczujesz jak się komuś wygadasz? – zagadnął
- Nie wiem.. nie mam na to głowy teraz.. Dopiero co zerwaliśmy, nie jestem.. gotowy? By o tym gadać.. – mruknął wpatrując się w podłogę
- Rozumiem, jestem ciekawski i to bardzo i nic na to nie poradzę… ale….  Kochasz go.. widzę to,  więc czemu zerwaliście?   - nie poddawał się
- Jesteś czasem wkurzający, wiesz? – zapytał ze śmiechem Lucas
- Taka moja rola. – wzruszył ramionami.-  odpowiesz?
- Umm.. zdenerwowało mnie to, że tak patrzył się  na tego chłopaka na lunchu.  Poza tym.. pewnie zauważyłeś, że od przyjazdu z tej wycieczki odsunęliśmy się od siebie, nie dogadujemy się i nie mam pojęcia dlaczego.. chciałbym, żeby było tak jak wcześniej, ale to chyba niemożliwe.. Kocham go.. tak, oczywiście, ale.. chyba nie tak bardzo jak kiedyś i nie wiem, czy jest sens, żeby wrócić do siebie..jasne, chciałbym  spróbować jeszcze raz, bo Geo jest wspaniały jako chłopak, a nawet przyjaciel, ale nie wiem, czy nasze relacje nie pogorszyłyby się jeszcze bardziej- wytłumaczył  ze łzami w oczach
- Musicie sobie to wytłumaczyć i wspólnie podjąć decyzję – sprostował Harry
- Tak, wiem, ale co ty byś zrobił jakbyś był na moim miejscu?
- Hmm.. To trudne.. nie byłem nigdy w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nie będę, ale gdyby naprawdę zależało mi a tej drugiej osobie, to chciałbym spróbować jeszcze raz, jeśli n oczywiście by tego chciał, ale to ty musisz sam podjąć tę decyzję – odezwał się Styles
- Tak, dzięki.. serio.. hmm… może chciałbyś zostać na noc?  Podejrzewam, że Louis jest u George’ a , bo samego na pewno by cię nigdzie nie puścił – zachichotał – więc, możesz  zostać, jeśli chcesz – zaproponował i w tym samym momencie przyszła do Harry’ ego wiadomość od Louis’ a mówiącą , że chłopak zostaje u Shelley’ a na noc.

- Hmm.. Czemu nie.. i tak nie mam nic do roboty – stwierdził, odpisując do LouLou, że on robi to samo, oraz mamie, że nie musi po niego przyjeżdżać.



Tak,  więc na początku.. jak wam się podoba Larry jako pocieszyciele? Dziękuję, za miły komentarz pod ostatnim rozdziałem <3  One- shot  zacznę pisać w ten weekend.. zobaczymy ile mi się zejdzie.. ;D a poza tym, to wybieracie się na This is us? a jeśli tak, to do jakich miast? 

5 komentarzy:

  1. Larry pocieszyciel bardzo mi się podoba. Wiesz, że dopiero teraz ogarnęłam, że George to George. Czekam na shot'a. @neahhouse

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej jestem Mariola o twoim opowiadaniu domiedzialam sie od znajomych z fb. Twoje opowiadanie czytalam ponad trzy godziny ale bylo tego warte bo jest naprawde super!
    Mysle ze twoje opowiadanie jest jednym z lepszych jakie czytalam, i blagam Cie nie przestawaj pisac! Kocham cie za to ze tak cudownie piszesz. Przepraszam ze tak sie rozpisalam. Bede sie modlic o wene dla cb ;D <333

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne opowiadanie :)
    i jeszcze jedno chcę ci powiedzieć. George Shelley nie jest gejem, bo on jest moim mężem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne bardzo opowiadanie czytałam równe 3 godz.
    Gdyby tylko moje lektury były tak ciekawe to by było super xD

    OdpowiedzUsuń
  5. bedzie jakas kontynuacja czy to juz koniec???

    OdpowiedzUsuń