Louis wyszedł
z domu Harry’ ego od razu kierując się do swojego, by zabrać samochód, a
następnie udać się do George’ a.
Odległość do domu Styles’ a była o wiele razy mniejsza niż do
posiadłości Shelley’ a, więc do przyjaciela jeździł autem, a do swojego chłopaka
często chodził pieszo. Droga do kolegi
zajęła kilkanaście minut. Louis zgasił silnik, wyszedł z samochodu i go
zamknął. Podszedł do drzwi wejściowych i
nawet w nie, nie pukając wszedł do środka. Chłopcy znali się od dziecka, więc
wchodzili do domów kumpli jak do siebie. Tomlinson skierował się od razu do
pokoju należącego do Georga i bez pukania również i tam wszedł. Chłopak siedział na łóżku z podkulonymi
nogami i wpatrywał się w jeden punkt na
ścianie czerwonymi od płaczu oczami. Usiadł obok osiemnastolatka ciągnąc do w
swoją stronę, by mógł wtulić się w jego tors. Louis zaczął nim lekko bujać i
masować plecy, gdy zadzwonił jego telefon. Lou dostrzegł na wyświetlaczu
zdjęcie Harry’ ego powiadamiające go, że właśnie do niego dzwoni.
- Hej, stało
się coś? Dopiero od ciebie wyszedłem.. – odezwał się pierwszy
- Um… Tak…
wyślij mi adres do Stan’ a – oznajmił
- Po co? –
zapytał ze zdziwieniem
- No jak ty
jesteś u George’ a żeby z nim pogadać, to ja pójdę do Stan’ a.. i tak nie
mam co robić, więc.. – zaproponował młodszy
- Jesteś
pewien? Nie znasz go za bardzo i wgl. .. – zastanawiał się głośno Tommo
- Dam sobie
radę.. to wyślesz?
- Tak..
jasne.. to paa..- zdecydował się po chwili
- Dzięki. Paa LouLou -
bąknął rozłączając się. Tomlinson nakierował palcem, by wysłać wiadomość do
Loczka pisząc w niej adres swojego
kolegi.
- To czemu
zerwaliście? – zapytał po krótkiej chwili ciszy, lecz George nic nie
odpowiedział, Tylko zapłakał mocniej –
Nie płacz Geo.. Stan wkurzył się przez to, że patrzyłeś tak na tego
Irlandczyka? – dodał
- Niall ‘a?- wychrypiał, na co Lou skinął
- Nie wiem.. raczej tak, ale ostatnio często się kłóciliśmy,
a to było dobrym powodem dla nowej sprzeczki no i do zerwania – mruknął
niewyraźnie Shelley
- Skoro tak się ostatnio nie dogadywaliście, to czemu teraz
jesteś taki załamany, jeśli zdawałeś sobie sprawę, że w końcu do tego dojdzie?-
zapytał Louis nie rozumiejąc
- Bo go kocham? Chyba to jasne co nie? – stwierdził patrząc
na Tommo jak na głupka
- Taak.. Wiesz co? Umów się z nim jutro i to obgadajcie,
dobra? – rzucił po chwili
- Chyba masz rację –
skinął Geo
- Dobra.. zostań z tobą na noc?- zaproponował Louis. Zawsze
tak robili, gdy któregoś z nich coś trapiło, nie zważając na to, czy któryś był
aktualnie w związku, bo oni byli tylko przyjaciółmi, byli dla siebie jak
bracia.
- Ale… Harry’ emu to nie będzie przeszkadzać? – odezwał się
- Nie martw się.. powiadomię go o tym później, jeśli naprawdę
tego chcesz – oznajmił Lou układając się wygodnie na łóżku i włączając
telewizję, by obejrzeć jakiś film pozwalający koledze zapomnieć o problemach.
*w tym samym czasie*
Gdy Harry dostał wiadomość z adresem Stan’ a, udał się do
mamy z prośbą, by zawiozła go pod wskazaną nazwę ulicy. Syn Anne rzadko ją o coś prosił, więc
postanowiła zgodzić się bez pytania o co chodzi. Po piętnastu minutach byli na
miejscu i gdy Harry opuszczał samochód, matka zakomunikowała mu, że jak skończy
to, żeby po nią zadzwoni, by przyjechała. Chłopak opuścił auto i podszedł do
drzwi dzwoniąc dzwonkiem. Po
kilkudziesięciu sekundach drzwi zostały otworzone przez Stanley’ a.
- Ummm… Co ty tutaj robisz Harry? – zapytał z niemałym
zaskoczeniem Stan
- Przyszedłem z tobą pogadać..- oznajmił wzruszając ramionami
- O czym?
- Wpuścisz mnie czy nie? -
westchnął odrobinę poirytowany Styles
- Taa… wchodź – puścił go w przejściu – Prosto i możesz
usiąść na kanapie
- Chciałem pogadać o tobie i George’ u – oznajmił po chwili
- Słuchaj Harry.. Wiem, że jesteś z Louis’ em i nie mam nic
do ciebie, lubię cię serio i cieszę się, że jesteście szczęśliwi, ale to chyba
nie twoja sprawa i nie powinieneś się wtrącać co jest pomiędzy mną a nim –
powiedział spokojnie , siadając naprzeciwko chłopaka
- Tak, wiem.. przepraszam.. masz rację, ale nie uważasz, że
lepiej się poczujesz jak się komuś wygadasz? – zagadnął
- Nie wiem.. nie mam na to głowy teraz.. Dopiero co
zerwaliśmy, nie jestem.. gotowy? By o tym gadać.. – mruknął wpatrując się w
podłogę
- Rozumiem, jestem ciekawski i to bardzo i nic na to nie poradzę…
ale…. Kochasz go.. widzę to, więc czemu zerwaliście? - nie
poddawał się
- Jesteś czasem wkurzający, wiesz? – zapytał ze śmiechem
Lucas
- Taka moja rola. – wzruszył ramionami.- odpowiesz?
- Umm.. zdenerwowało mnie to, że tak patrzył się na tego chłopaka na lunchu. Poza tym.. pewnie zauważyłeś, że od przyjazdu
z tej wycieczki odsunęliśmy się od siebie, nie dogadujemy się i nie mam pojęcia
dlaczego.. chciałbym, żeby było tak jak wcześniej, ale to chyba niemożliwe.. Kocham
go.. tak, oczywiście, ale.. chyba nie tak bardzo jak kiedyś i nie wiem, czy
jest sens, żeby wrócić do siebie..jasne, chciałbym spróbować jeszcze raz, bo Geo jest wspaniały
jako chłopak, a nawet przyjaciel, ale nie wiem, czy nasze relacje nie pogorszyłyby
się jeszcze bardziej- wytłumaczył ze
łzami w oczach
- Musicie sobie to wytłumaczyć i wspólnie podjąć decyzję –
sprostował Harry
- Tak, wiem, ale co ty byś zrobił jakbyś był na moim miejscu?
- Hmm.. To trudne.. nie byłem nigdy w takiej sytuacji i mam
nadzieję, że nie będę, ale gdyby naprawdę zależało mi a tej drugiej osobie, to chciałbym
spróbować jeszcze raz, jeśli n oczywiście by tego chciał, ale to ty musisz sam
podjąć tę decyzję – odezwał się Styles
- Tak, dzięki.. serio.. hmm… może chciałbyś zostać na
noc? Podejrzewam, że Louis jest u George’
a , bo samego na pewno by cię nigdzie nie puścił – zachichotał – więc,
możesz zostać, jeśli chcesz –
zaproponował i w tym samym momencie przyszła do Harry’ ego wiadomość od Louis’
a mówiącą , że chłopak zostaje u Shelley’ a na noc.
- Hmm.. Czemu nie.. i tak nie mam nic do roboty – stwierdził,
odpisując do LouLou, że on robi to samo, oraz mamie, że nie musi po niego
przyjeżdżać.
Tak, więc na początku.. jak wam się podoba Larry jako pocieszyciele? Dziękuję, za miły komentarz pod ostatnim rozdziałem <3 One- shot zacznę pisać w ten weekend.. zobaczymy ile mi się zejdzie.. ;D a poza tym, to wybieracie się na This is us? a jeśli tak, to do jakich miast?
Larry pocieszyciel bardzo mi się podoba. Wiesz, że dopiero teraz ogarnęłam, że George to George. Czekam na shot'a. @neahhouse
OdpowiedzUsuńHej jestem Mariola o twoim opowiadaniu domiedzialam sie od znajomych z fb. Twoje opowiadanie czytalam ponad trzy godziny ale bylo tego warte bo jest naprawde super!
OdpowiedzUsuńMysle ze twoje opowiadanie jest jednym z lepszych jakie czytalam, i blagam Cie nie przestawaj pisac! Kocham cie za to ze tak cudownie piszesz. Przepraszam ze tak sie rozpisalam. Bede sie modlic o wene dla cb ;D <333
fajne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńi jeszcze jedno chcę ci powiedzieć. George Shelley nie jest gejem, bo on jest moim mężem :D
Fajne bardzo opowiadanie czytałam równe 3 godz.
OdpowiedzUsuńGdyby tylko moje lektury były tak ciekawe to by było super xD
bedzie jakas kontynuacja czy to juz koniec???
OdpowiedzUsuń