sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 31

- Dzień dobry. Co cię tu sprowadza chłopcze? – zapytała kobieta, która otworzyła mi drzwi
- Dzień dobry. Jest może już Louis? – zapytałem grzecznie
- Tak, niedawno wrócił. A kim jesteś, jeśli można wiedzieć? – dopytywała
- Harry. Jestem jego kolegą ze szkoły. Mogę wejść? – uśmiechnąłem się do niej, na co kobieta kiwnęła głową i przepuściła mnie w wejściu. Zdjąłem buty oraz bluzę i zawiesiłem ją na wieszaku.
- Louis zejdź na dół. Twój kolega przyszedł- zawołała mama mojego chłopaka i już po chwili było słychać otwierające się drzwi na górze. Kobieta zniknęła wchodząc do któregoś z pokoi. Przeniosłem wzrok na schody, gdzie momentalnie znalazł się Louis
- Hej. Chodź do mojego pokoju- poinformował mnie patrząc na mnie z szerokim uśmiechem na ustach. Wspiąłem się po schodach i podążyłem za Lou, który wszedł do pierwszego pokoju znajdującego się na piętrze. Zamknął za mną drzwi, a ja rozejrzałem się po jego pokoju. Był bardzo podobny do tego, który zajmowałem z Tomlinsonem na wycieczce. Na ścianach dodatkowo wisiały plakaty przedstawiające różne zespoły.
- Siadaj- wskazał mi ręką łóżko, więc wykonałem jego polecenie – W jaki sposób udało ci się tak szybko uciec z domu? – zapytał ze zdziwieniem
- Musiałem wyjść przez okno i zejść do dachu od garażu. W sumie to nie było takie trudne, ale z wejściem będę miał mały problem – odpowiedziałem z westchnięciem
- Dasz radę – mruknął i zbliżył się do mnie, a następnie usiadł okrakiem na moich kolanach. Ułożył dłonie na moim karku i wpił się w moje usta
- A jak ktoś tu przyjdzie? – zapytałem z obawą odrywając się od chłopaka na chwilę. Louis przewrócił tylko oczami i popchnął mnie na łóżko, tak, że moje nogi nadal dotykały podłogi. Wspiął się na łóżko zawisając nade mną. Podniosłem się na łokciach i zassałem dolną wargę mniejszego chłopaka. Louis wplótł palce w moje włosy ciągnąc je lekko. Pocałunek był namiętny, a za razem czuły. Następnie Tommo przeniósł swoje usta na moją szyję, robiąc na niej malinkę. W tym samym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Louis zszedł ze mnie i usiadł po drugiej stronie łóżka krzyżując nogi, a ja podniosłem się i wygładzając koszulkę, która podwinęła mi się.
- Proszę – krzyknął Lou, a po chwili do pokoju weszła jego mama
- Nie przeszkadzam wam chłopcy? – zapytała, na co zaprzeczyliśmy ruchem głowy – no dobrze, za chwilę będzie obiad. Masz może Harry ochotę zjeść z nami obiad? – zwróciła się do mnie
- Nie dziękuję. Jadłem w domu – odparłem
- Ale jesteś bardzo chudy, więc myślę, że jak zjesz jeszcze jeden to nic ci się nie stanie- oznajmiła- To przyjdźcie za chwilę na dół
– dodała i wyszła
- Cała mama. Zawsze przeszkadza w takich momentach – zaśmiał się Lou, gdy usłyszeliśmy odgłos zamykanych drzwi
- Co? – zapytałem podejrzliwie
- Nie nic. Chodź na obiad- odparł ciągnąc mnie za rękę, bym wstał. Chciałem otworzyć drzwi, by wyjść, ale Louis odwrócił mnie i popchnął na ścianę, by złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Dobra, teraz możemy iść – odezwał się, wywołując z mojej strony śmiech. Wyszliśmy z pokoju schodząc po schodach i kierując się do jadalni. Usiedliśmy do stołu, a po chwili weszła mama Louisa z dwoma talerzami spaghetti. Podziękowaliśmy jej i zabraliśmy się za jedzenie.
- Mamo możemy potem z tobą pogadać? – zapytał Lou, gdy już wychodziła
-Tak, oczywiście. Będę w kuchni – odparła. Zjedliśmy posiłek w ciszy, a potem odnieśliśmy talerze do kuchni.
- Idźcie do salony. Zaraz do was dojdę- poinformowała nas kobieta, więc uczyniliśmy to, o co nas poprosiła. Usiedliśmy na kanapie obok siebie czekając na przyjście mamy Lou.
- To o czym chcieliście porozmawiać? – zapytała siadając przy swoim synie.
- Um… Bo mamo, wiem, że jestem twoim jedynym synem i pewnie chciałabyś, żebym założył rodzinę, miał dzieci i wgl, ale chyba jestem gejem, a Harry, to mój chłopak- Louis wytłumaczył swojej mamie. Czułem w jego głosie obawę.
- Wiedziałam, od momentu jak zobaczyłam tego chłopak w drzwiach, że to nie jest tylko twój kolega – zaśmiała się Jay
- Nie gniewasz się ? – zapytał dla pewności Lou
-nie, przecież jesteś moim synem – zapewniła – ale teraz powiedzcie wasz prawdziwy powód tej rozmowy – spojrzała na nas uważnie
- Bo moja mama nie miała nic przeciwko naszemu związkowi, dopóki nie dowiedziała się jak Louis ma na nazwisko – odezwałem się tym razem ja – i nie pozwoliła nam się spotykać, kontaktować i wgl
- Och.., a jak masz na nazwisko? – zapytała mnie
- Styles- odparłem niepewnie
- Hm… Mógłbyś podać mi numer do twojej mamy? – Tak oczywiście.. – poczekałem aż pani Tomlinson przygotuje sobie kartkę z długopisem, a następnie podałem jej ciąg cyfr
- No dobrze.. Domyślam się o co chodzi twojej mamie, skontaktuję się z nią, a potem jakoś wam to wytłumaczymy, ale chyba faktycznie chyba będzie lepiej jak na razie do wyjaśnienia tego nie będziecie się spotykać – oznajmiła patrząc na nas z współczuciem
- Ale.. – zaczął Louis
-Lub po prostu nie mmi ziajcie się i nie kochajcie – przerwała mu z chichotem, wywołując na naszych twarzach szok
- No nie patrzcie tak na mnie. Jestem pewna, że gdybym wtedy nie weszła do pokoju to musiałabym wysłuchiwać waszych jęków aż na dole..
– Mamo przestań.. – Louis krzyknął chowając twarz w dłoniach, a na mojej byłem pewien, że pojawiły się rumieńce. Jay ponownie się zaśmiała, a następnie zaproponowała nam, że gdy za godzinę będzie jechać do sklepu, to możemy pojechać z nią, a przy okazji odwiozłaby mnie do domu. Zgodziliśmy się, a przez ten czas postanowiliśmy pooglądać jakieś nudne filmy. Włączyliśmy telewizor i wtuleni w siebie zaczęliśmy oglądać jakiś teleturniej. Po jakiś 20 minutach Lou usnął z głową ułożoną na moich kolanach. Moje powieki również się kleiły i po chwili także usnąłem. Poczułem szturchanie i otworzyłem leniwie oczy. Zauważyłem Louisa siedzącego już obok mnie, a nad nami stojącą jego mamę.. rozbudziliśmy się, a następnie udaliśmy się do samochodu , usiedliśmy na tylnich siedzeniach, a po chwili wsiadła również mama Lou i ruszyła.. Tommo ułożył się na mnie składając pocałunki na mojej szyi
- Naprawdę myślisz, że niczego nie widzę, tak? – zapytała mama zatrzymując się bu ustąpić jakiejś staruszce chcącej przejść przez ulicę
- Ugh.. mamo. Daj spokój – jęknął i chwycił mój podbródek nakierowując w swoją stronę, by złączyć nasze usta w pocałunku. Po paru minutach zatrzymaliśmy się obok mojego domu. Pożegnałem się z panią Tomlinson oraz złożyłem całusa na policzku Louisa i wysiadłem. Skierowałem się w kierunku mojego okna. Wspiąłem się po drzewku rosnącym obok i wszedłem na dach garażu. Skierowałem się do mojego okna. Wszedłem przez nie , zamknąłem, bo w pokoju zrobiło się zimno. Otworzyłem drzwi i jak gdyby nigdy nic zszedłem na dół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz