- Więc, PRAWDOPODOBNIE jesteście braćmi – oznajmiła niepewnie mama Louisa
-Słucham?! – chłopcy krzyknęli w tym samym momencie. Jeszcze Przed chwilą siedzieli razem złączeni w wtuleni w siebie, lecz gdy to usłyszeli odskoczyli od siebie jakby się palili.
- Poczekajcie. Wszystko wam wytłumaczymy – zaczęła jedna z mam, lecz nastolatkowe jej nie słuchali. Młodszy chłopak pobiegł schodami do swojego pokoju, a starszy wybiegł z domu trzaskając drzwiami . Harry rzucił się, jak to miał w zwyczaju, na łóżko z płaczem. Za to Louis pobiegł w stronę łąki, na której zawsze w dzieciństwie się chował, gdy miał gorszy dzień lub sobie z czymś po prostu nie radził. Schował się za jednym z drzew i podciągnął kolana do klatki piersiowej owijając je ramionami i głowę chowając pomiędzy nimi. Nie mogli zrozumieć jak to możliwe, przecież oni się tak kochają, a nagle dowiadują się, że jest możliwość, że są braćmi. Może i nie znają się zbyt długo, ale naprawdę łączy ich silne uczucie. Sypiali ze sobą, ciągle się całowali, darzyli siebie dużą miłością. Nie mieli pojęcia jak poradzą sobie teraz z tą sytuacją.
Harry wypłakiwał sobie oczy od około pół godziny, a łzy nie chciały przestać lecieć. Uświadomił sobie, że po tym co się stało nie jest pewien czy będą w stanie nadal być w związku. Nagle po jego pokoju rozległo się pukanie do drzwi, ale nie chciał z nikim rozmawiać
- Harry mogę wejść? Musimy porozmawiać – usłyszał głos swojej matki, ale nic nie odpowiedział, lecz kobieta i tak weszła
-Harry nie płacz, nie jest nic potwierdzone – zaczęła siadając obok syna i przyciągając go do siebie w uścisk
- Ale.. jak.. jak to możliwe? – wychrypiał Harry przez łzy
- Od dawna znaliśmy się z Tomlinsonami i.. na jednym z przyjęć za dużo wypiliśmy i przespałam się z tatą Luisa. Wiem, że źle zrobiliśmy, ale przyznaliśmy się twojemu tacie, i mamie Louisa. Wybaczyli nam i nadal się przyjaźniliśmy. Ale to nie oznacza, że musiałam zajść w ciążę z nim. Jest możliwość i to większa, że jesteś synem mojego męża, który zginął w wypadku. Ale potem straciliśmy kontakt z rodziną Louisa, ponieważ chcieliśmy waszego dobra. – wytłumaczyła, a Harry otarł ostatnie spływające po twarzy łzy.
- To co my mamy zrobić? – zapytał zrezygnowany chłopak
- Rozmawiałam Jay i doszłyśmy do wniosku, że weźmiemy twoje DNA, skontaktujemy się z ojcem Louisa, żeby on wysłał nam swoje, a wtedy wyślemy to do analizy i dowiemy się, czy jesteś rodzeństwem z Louisem , czy nie, dobrze? – zapytała, na co Harry potwierdził skinieniem głowy
- Dobrze, odpocznij, zostawię cię już samego – oznajmiła, przytuliła go ostatni raz i wstała, a następnie wyszła Harry sobie coś przypomniał, więc wyskoczył z łóżka i popędził do drzwi otwierając je.
- Mamo.. – zawołał
- Tak? – odwróciła się
- Oddasz mi już komórkę i będę mógł wychodzić? – zapytał z nadzieją. Anne zaśmiała się cicho, ale podeszła do syna i wręczyła mu komórkę wyciągniętą z kieszeni
- Dziękuję – mruknął i ponownie zaszył się w swoim pokoju. Z jednej strony chciał od razu zadzwonić do swojego chłopaka. Mógł w tym momencie w ogóle go tak nazywać? Ale z drugiej strony postanowił zostawić to do jutra. Nie miał na to dziś głowy. Położył się znów na łóżku i już po chwili został pogrążony w śnie.
~Następnego dnia~
- Harry obudź się- chłopak usłyszał głos swojej matki i poczuł lekkie szturchanie
- Co się stało? – jęknął przecierając oczy
- Dzwoniła Jay, bo Louis jeszcze nie wrócił – oznajmiła
- Ale wczoraj był piątek, mógł upić się gdzieś w klubie czy coś
- Tak, ale chodzi o to, że jest 12 godzina, a o tej zawsze był już w domu – potrząsnęła głową
- Hmm… dobra.. jest jedno miejsce, w którym może być.. nie znam go za długo, ale opowiadał mi co robił w dzieciństwie – rzekł chłopak z loczkami wyskakując z łóżka i kierując się z wyciągniętymi ubraniami z szafy do łazienki. Ubrał się i odświeżył i bez śniadania wybiegł z domu. Ruszył w kierunku wielkiej opuszczonej łąki, gdzie już nikt nie chodzi, przez co trawa gdzie niegdzie sięga do metra wysokości. Rozglądał się po niej przez dłuższy czas, Lae nikogo nie dostrzegł. Nie wołał go, ponieważ chłopak może nie chcieć gadać z Harrym, więc mógłby uciec. Gdy zrezygnowany miał kierować się już do domu, dostrzegł jakąś postać pod drzewem. Skierował się tam. Stanął przed nim, i dopiero zauważył, że chłopak śpi.
- LOu.. wstawaj.. – mówił młodszy pukając w kolano starszego. Louis po chwili otworzył oczy i ze zdziwieniem powiedział
- Co ty tutaj robisz?
- Mógłbym zadać to samo pytanie – odparł Harry, siadając obok chłopaka
- Ughhh…. Musiałem tu zasnąć.. – wymamrotał Louis wstając by rozprostować kości- Umm.. co z tym zrobimy? – dodał po chwili
- Moja mama powiedziała, że zrobimy testy i wtedy będziemy wiedzieć, czy faktycznie jesteśmy rodziną – wzruszył ramionami Harry – Ale co z nami przez ten czas? – zapytał
- Nie mam pojęcia..Ale chyba powinniśmy zachowywać się tak jak wcześniej – odparł i pochylił się by złożyć pocałunek na ustach swojego chłopaka, lecz Harry w ostatniej chwili odwrócił twarz tak, że wargi starszego spoczęły na policzku
- Wracajmy do domu – westchnął Tomlinson, więc Harry wstał i razem skierowali się do swoich domów. Ocierali się o siebie ramionami, ale nie mieli odwagi złapać się za ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz