- Nie idziesz?- zapytał mnie Lou będąc przy drzwiach Stan’ a i George’ a , pokiwałem przecząco głową , bo wiedziałem, że Louis szedł tam, żeby z nimi pić, a ja nie chciałem
- Czemu? – usłyszałem ponowne pytanie z jego ust
- Przepraszam ale nie chcę… nie piję – odparłem przyglądając mu się
- Dobra.. to ja przyjdę później- oznajmił, na co przytaknąłem i odszedłem,. Wchodząc do pokoju postanowiłem, że od razu wezmę prysznic, więc wyciągnąłem czystą koszulkę z szafy i udałem się do łazienki . wychodząc z niej usłyszałem dzwoniący mój telefon. Na wyświetlaczu migało, że dzwoni moja mama, więc odebrałem włączając na głośno- mówiący, gdyż wycierałem w między czasie sobie włosy
- Słucham? – odezwałem się
- Hej synku. Co tam u ciebie?
- Hej mamo. Nie najgorzej jakoś jeszcze żyję – odparłem śmiejąc się
- Jesteś sam w pokoju czy masz jakiegoś współlokatora?- zapytała
- Um… Mieszkam z takim Louis’ em , ale wyszedł do kolegów
- Dogadujecie się jakoś? – ciągle zadawała pytania
- Tak.. Na początku było gorzej, ale teraz jak się trochę poznaliśmy to jest już lepiej – odpowiedziałem z uśmiechem
- To dobrze.. cieszę się, że w końcu kogoś poznałeś – odparła
- A co tam u ciebie? – zapytałem tym razem to ja z troską
- Tak jak dawniej, tylko, że ciebie tu nie ma.. Stęskniłam się za tobą
- Ja za tobą też.. Dobraa.. zadzwonię za parę dni.. Pa mamo- rzekłem
- Pa – usłyszałem i rozłączyłem się. Moje włosy były już tylko lekko wilgotne, więc odniosłem ręcznik do łazienki. Wyciągnąłem książkę, którą poleciła mi kuzynka i zacząłem czytać. Był to kryminał o zagadkowych i nieprawdopodobnych zabójstwach. Po około godzinie czytania usłyszałem otwierające się drzwi a potem odgłos wywrócenia się. Pokręciłem tylko głową przewracając oczami i czekałem aż wstanie i podejdzie bliżej
- Pomożesz mi? –usłyszałem zrozpaczony głos chłopaka, więc szybko wstałem i pobiegłem w jego stronę
- Ughh… Jebiesz – mruknąłem podnosząc go. Objął ramionami moją szyję, a ja złapałem go pod kolanami i przeniosłem go na łóżko. Położył się od razu na plecach
- Um.. Rozebrać cię? – zapytałem niepewnie, na co wymamrotał coś w stylu
- Yhyy…
Wszedłem na łóżko i usiadłem na nim okrakiem , dzięki czemu na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech. Zignorowałem to i pochylając się, by ściągnąć mu koszulkę wypiął swoje biodra mocno do przodu , co wywołało z mojej strony jęknięcie, a z jego chichot
- Boże.. Louis… nie rób tak – odparłem z wyrzutem i jak najszybciej ściągnąłem jego koszulkę, a następnie zabrałem się za spodnie. Miałem problem z rozpięciem guzika i zauważając , że jego biodra lekko się poruszając ostrzegłem
- Nawet się kurwa tego nie waż robić – z czego chłopak znów się zaśmiał. W końcu udało mi się rozpiąć guzik, a potem i rozporek. Zszedłem z niego i tak by jego bokserki pozostały na swoim miejscu pociągnąłem za nogawki spodni ściągając się z Lou
- Dać ci jakaś koszulkę?- zapytałem , a co zaprzeczył głową
- Muszę umyć zęby- rzekł krzywiąc się. Złapałem go więc za ręce pomagając wstać. Chłopak chwiejnym krokiem doszedł do łazienki, a ja tuż za nim, by się nie wywalił chwyciłem szczoteczkę i nałożyłem na nią pastę, chciałem mu ją podać, lecz on zbliżył się do mnie otwierając buzię. Wywróciłem tylko oczami , a następnie zacząłem dokładnie szorować jego zęby. Po wypluciu zawartości swojej buzi przez Louis’ a wyszliśmy z łazienki. Zamykając drzwi od tego pomieszczenia chłopak złapał mnie od tyłu w pasie i włożył dłonie pod bluzkę błądząc po moim ciele i całując po karku
- Um.. Louis… jesteś pijany….– odparłem zdziwiony tym co robi, odwracając się jednocześnie do niego twarzą
- Nie prawda – zaprotestował przenosząc się z pocałunkami na szyję przez co moja głowa odruchowo oparła się o drzwi
- Nie? – zapytałem rozkojarzony szybko oddychając
- Niee… – zaczął – jestem lekko wstawiony, a to wielka różnica – odparł pewnie pomiędzy składaniem pocałunków dociskając mnie do ściany zderzając ponownie mocno nasze biodra przez co oboje jęknęliśmy, a ja mogłem poczuć jego erekcję ocierającą się o mój członek. Oderwał się od mojej szyi i spojrzał mi w oczy, a następnie przybliżył swoją twarz do mojej złączając nasze usta razem w pocałunku. . Ręką dotknął mojego członka przez materiał bokserek, wywołując u mnie otworzenie ust, a Louis korzystając z okazji wślizgnął się swoim językiem do wnętrza mojej buzi. Byłem już twardy, ale Louis nadal mnie dotykał i całował
- Lou …is… Louis… prze… przestań…- wydyszałem przez pojękiwanie i nierównomierne oddechy, gdy oderwał się swoimi ustami ode mnie. Na moje słowa chłopak upadł na kolana i chwycił za gumkę od moich czarnych bokserek. Spojrzał mi w oczy, a następnie szybkim ruchem je ściągnął. Mój członek stał już na baczność, przez co u mnie pojawił się rumieniec na twarzy, a u Lou szeroki uśmiech. Podniósł rękę z moich ud i przejechał nią w stronę mojego penisa ściskając go lekko, wywołując z mojego gardła kolejne jękniecie
-Louis – szepnąłem na co podniósł się i lekko musnął moje wargi, co mi wcale nie pomogło, a chłopak powrócił na podłogę. Nagle poczułem na swoim członku coś ciepłego, zerknąłem niepewnie w dół dostrzegając jak mój współlokator ssie ustami jego końcówkę. Następnie przejechał językiem po jego długości, przez co z moich ust wydobywały się coraz głośniejsze odgłosy. Gdy oplótł go całego swoimi ustami automatycznie wplotłem palce w jego potargane włosy i wypiąłem biodra lekko do przodu.. poruszał się tak, że mój członek uderzał w koniec gardła chłopaka. Czułem, że długo nie wytrzymam, a gdy zaczął pieścić swoimi palcami moje jądra wypłynęła ze mnie ciecz wprost do jego buzi, co połknął z pomrukiem zadowolenia, a ja osunąłem się po ścianie na podłogę próbując uspokoić swój oddech. Louis ponownie zbliżył się do mnie szepcząc
- Twoja sperma smakuje zajebiście… musisz następnym razem spróbować- i złączył nasze usta w niedbałym pocałunku, po czym wstał i wszedł do łazienki. Nie wiedziałem co się dzieje i czemu mielibyśmy to robić znowu, ale resztkami sił wstałem i na czworaka doszedłem do łóżka kładąc się na nim. Po paru minutach usłyszałem otwierające się drzwi od łazienki.
- Mogę? – usłyszałem niepewny głos chłopaka, na co odpowiedziałem podobnym
- Yep…- byłem odwrócony do niego plecami , więc chłopak położył się obok mnie przytulając i przyciskając się do moich pleców przez co czułem jego członka przy swoim tyłku.
- Przepraszam – oznajmił, więc odwróciłem się do niego tak, że nasze twarze dzieliły milimetry.
- Za co? – spytałem zdziwiony
- Um… nie powinienem tego robić, a poza tym to chyba ci się nie podobało…- odparł jakby smutnym głosem
- Hmm… zawsze myślisz dopiero po tym jak coś zrobisz? – zapytałem chichocząc, by rozluźnić atmosferę, znajdującą się pomiędzy nami w tej chwili
- Nieważne… przepraszam cichy głos i zauważyłem, że chłopak chciał wstać z łóżka, więc pociągnąłem go w swoją stronę
- Tak, to było dziwne … trochę… ale… nie musisz przepraszać… powiedzmy, że się za to nie gniewam, dobra?- zapytałem, na co przytaknął głową
- Żałujesz?- – doszedł do mnie jego głos, zdziwiłem się trochę tym pytaniem, ale odpowiedziałem niepewnie, by go nie urazić
- Hmm… niee… chyba nie.. tak mi się wydaje.. nie wiem co mam o tym myśleć
- Mogę coś zrobić?
- Co chcesz zrobić?- zadałem pytanie,, bo nie wiedziałem czy się zgadzać czy nie
- Mogę… – zaczął…. Nieważne.. zapomnij..- dodał nie patrząc na mnie
- Louis… jak zacząłem to już powiedz..- rzekłem wywracając oczami
- Um.. mogęciępocałować?- – powiedział tak szybko, że prawie go nie zrozumiałem, ale po chwili namysłu pokiwałem twierdząco głową… w końcu już mi obciągał.. to nic w porównaniu z całowaniem, i zdziwiło mnie to , że w ogóle się o to zapytał, bo wcześniej jakoś nie wpadło mu to do głowy.. Ale nie zareagował na moją odpowiedź, więc złapałem go za podbródek i skierowałem w swoją stronę
- Możesz… – szepnąłem mu prosto w usta, a potem poczułem jego wargi na swoich… ten pocałunek był wolny i przyjemny, gdy odsunął się ode mnie oblizał usta i wyszeptał
- Dobranoc, na co odpowiedziałem tym samym i jego ramiona owinęły się wokół mnie, przez co na moich ustach pojawił się mały uśmiech, a potem zamknąłem oczy i pogrążyłem się w śnie, zupełnie zapominając co stało się 15 minut temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz