Perspektywa Louis’a
-Chcę ci tylko pomóc…- powiedział wpatrując się we mnie. Wątpię, czy jest w stanie mi pomóc. Chłopak widząc, że nie jestem chętny do rozmowy, wstał z łóżka, gdzie siedział obok mnie z zamiarem odejścia, więc zrezygnowany złapałem go za nadgarstek, by powrócił na miejsce
- Serio tak bardzo chcesz wiedzieć?- zapytałem wpatrując się w jego zielone oczy. Przytaknął i usiadł naprzeciwko mnie
- Umm.. Pamiętasz, gdy pierwszy raz się do mnie odezwałeś?- zadałem pytanie, na co zachichotał lecz mi nie było do śmiechu
- Wtedy zapytałem się, czy zaakceptowałbyś swoich przyjaciół gdyby byli gejami. Wiesz George i Stan, bo tak nazywają się ci chłopacy, którzy tu byli.. my znamy się od małego i myślałem, że jesteśmy ze sobą szczerzy i wszystko sobie mówimy, ale gdy poszedłem rano do ich pokoju, zobaczyłem ich śpiących bez ubrań, łóżka mieli złączone, a najgorsze jest, to, że byli w siebie wtuleni- mówiłem wpatrując się w podłogę, zerknąłem na niego przerywając na chwilę, na co Harry przytaknął bym kontynuował
- I ja wtedy poczułem się jakby mnie zdradzili… jakby nie byli moimi przyjaciółmi… Z jednej strony nie wierzę w to, bo wydaje mi się, że by mi powiedzieli, ale z drugiej wyjaśniałoby to czemu tak często są zajęci, albo jak chodzimy do klubów wypić i się zabawić z dziewczynami to oni nagle bez słowa gdzieś znikają i muszę sam wracać do domu. Wiesz… od tamtego momentu jak ich zobaczyłem w tym pokoju jakoś dziwnie się czuję przebywając z nimi- dodałem przyglądając mu się
- Może boja się… – podsumował moją wypowiedź
- Ale czego?- zapytałem zdziwiony
- No wiesz… Może boją się ci przyznać, że są razem, bo nie chcą stracić twojej przyjaźni- powiedział zamyślony
0 Przecież, taki głupi to ja nie jestem, żebym opuścił ich tylko dlatego, że są gejami
- Może idź już i im to wytłumacz to się wszystkiego dowiesz- odparł pewnie klepiąc mnie po kolanie, co dodało mi otuchy
- Tak masz rację- powiedziałem wstając z łóżka i kierując się do drzwi. Nagle odwróciłem się i zapytałem z nadzieją
- Poszedłbyś ze mną?
- Nie uważam , żeby to był dobry pomysł0 odpowiedział kręcąc głową
- Bo? – wypowiedziałem ze zdziwieniem
- Bo… to nie moja sprawa i nie chcę się w to wtrącać
- No chodź… Nie chcę tam być sam z nimi
- W czym ja tam ci pomogę? Przecież nawet się nie znamy, więc bez różnicy czy tam będę czy nie…- ta odpowiedź trochę mnie zaskoczyła… to prawda, że w ogóle się nie znamy. Nie wiem czemu tak bardzo zależało mi na tym ale… umm.. po prostu chciałem, żeby tam ze mną był, czy to tak wiele po tym jak opowiedziałem mu o co chodziło. Cofnąłem się i usiadłem na jego łóżku a on patrzył na mnie ze zdziwieniem
- To pójdziesz ze mną? – zapytałem nie odpuszczając
- Louis- jęknął poruszając przecząco głową. Zignorowałem to, podszedłem do niego, złapałem za rękę i wyciągnąłem z pokoju pomimo jego protestów.
Będąc przy pokoju chłopaków otworzyłem drzwi pokazując ruchem ręki by wszedł, lecz on stał przez chwilę bez ruchu po czym szybko odwrócił się i zaczął biec. Rozbawiło mnie to trochę. Czemu on to robi? Przecież ja sam tam nie wejdę. Postanowiłem udać się za Harry’m, chociaż trudno było go dogonić, bo muszę przyznać, że wolno to on nie biega. Ale w końcu jestem Tomlinson. Złapałem go za rękaw dżinsowe koszuli, którą miał na sobie rozpiętą, a pod nią niebieski podkoszulek i spodnie tego samego materiału co koszula. Odwracając się do mnie znów jęknął, by nie iść do pokoju chłopaków. Chwyciłem za jego nadgarstek, a następnie pociągnąłem tam gdzie jeszcze przed chwilą byliśmy. Wszedłem z nim do pokoju, na co chłopaki dziwnie na nas patrzyli, bo Harry wciąż się wyrywał. Złapałem go za barki ciągnąc w dół tak, że usiadł na krześle. Ja usiadłem na krześle obok, a chłopaki byli naprzeciwko nas na łóżkach
- Masz tu siedzieć- powiedziałem poważnie do Harry’ego
- Nie będziesz mi mówił co mam robić- odpowiedział wstając. Co on sobie w ogóle myślał? Tak trudno, tu chwilę posiedzieć. Sam mówił, że chce mi pomóc to niech teraz się ogarnie, a nie zachowuje jak dziecko. Zacisnąłem mocno palce na jego nadgarstku tak, że spojrzał na mnie z bólem. Momentalnie poluźniłem swój uścisk
- Przepraszam- szepnąłem opuszczając głowę. Chłopak westchnął po czym zajął miejsce obok mnie, na co lekko się uśmiechnąłem
- Chyba zapomniałeś, po co tu przyszedłeś- usłyszałem głos Georga, na co tym razem to ja westchnąłem i spojrzałem w ich stronę….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz