Perspektywa
Louis’ a
Po zjedzeniu śniadania, które
mogę śmiało powiedzieć, że było dobre, wróciłem z Harry’ m do pokoju.
Mieli byś w mieście do obiadu, a potem wrócić, co oznaczało, że mam tu
siedzieć 5 godzin. Wolałem już siedzieć tutaj z tym chłopakiem.. Może i nic o
nim nie wiem, no oprócz tego jak ma na imię, ale przede mną jeszcze
prawie cała wycieczka, więc mam nadzieję, że to się zmieni. Po tym, jak pomógł
mi układać te ubrania, a potem się wygłupiał, albo po tym gdy panikował z
włosami muszę przyznać, że zmieniłem o nim zdanie. Wydaje się być nawet
fajny.. A ten jego śmiech.. i te oczy …Eeee… Dobra, chyba mi powoli odwala..
Otworzyłem drzwi do pokoju i weszliśmy do środka. Ja rzuciłem się na łóżko jęcząc,
że będę musiał tyle siedzieć, a Harry w między czasie wyciągnął bluzę.
-Nie chcę tu siedzieć..-
jęknąłem przeciągając wyrazy, na co chłopak znów się zaśmiał.
-Możesz posprzątać te ubrania-
powiedział wskazując na porozrzucaną kupkę na podłodze, wyprostowałem się od razu
mówiąc
- O nieee… Poczekam aż
wrócisz, by mi pomóc- i pokazałem mu swoje białe ząbki
-Dobra… Ale wtedy ty pomagasz
mi się rozpakować- odparł
- Jak chcesz- znów jęknąłem
kładąc sie na łóżku
-To ja idę.. pa-
powiedział niepewnie przy okazji pokazując mi swoje dołeczki
- Cześć- krzyknąłem zanim
usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi. Zdecydowanie wolę go, gdy się odzywa
i uśmiecha, niż gdy nic nie mówi i wzrusza tylko ramionami. I co ja mam robić
tak w ogóle przez tyle godzin? Wstałem z łóżka, by przejść się po pokoju
w celu obejrzeniu go dokładnie, gdyż wcześniej jakoś nie miałem takiej okazji.
W pewnym momencie zauważyłem pokrowiec na gitarę obok szafy stojącej
bliżej jego łóżka. Oznacza to, że gra, a może i śpiewa… Mam nadzieję, że
kiedyś pokaże mi jak to robi. Minęło jakieś pół godziny, a ja nie miałem już co
robić, a wolałem nie wychodzić z pokoju, bo nie chcę tu spędzić sam kolejnych
dni wycieczki. Położyłem się na łóżku i znów zacząłem myśleć o moich
przyjaciołach. W końcu pogrążony tyloma myślami usnąłem. Poczułem jakieś
szturchnięcie, więc bez otwierania oczu zacząłem coś mamrotać
- Wstawaj na obiad- usłyszałem
po chwili. Otworzyłem powieki
- Już wróciliście?- zapytałem
zaskoczony
-Wróciliśmy o tej co mięliśmy
wrócić- odpowiedział
- Ohh.. mam coś dla
ciebie– dodał, na co wstałem z łóżka. Chwycił jakąś białą koszulkę i
rozłożył ją. Była z napisem I<3 carrot
-Pomyślałem, że będzie pasować
ci do bokserek- powiedział śmiejąc się, na co znów dostał poduszką, a ja
zostałem uderzony w twarz swoim prezentem.
- Dzięki, ale wiesz, że nie
musiałeś- powiedziałem patrząc na niego. Wzruszył ramionami i skierował się do
wyjścia, gdy już otwierał drzwi zapytał
- Idziesz czy nie?
- Umm.. takk..
zamyśliłem się.- odpowiedziałem i szybkim krokiem znalazłem się obok
chłopaka, by pójść na obiad. Szedłem krok za nim i niechcący dotknąłem jego
ręki swoją, lecz od razu ją zabrałem. Odwrócił się do mnie przyglądając ze
zdziwieniem
- Umm.. przepraszam- wymamrotałem
starając się uniknąć jego wzroku i mógłbym przysiądź że na moje policzki
wpłynął czerwony kolor. On zaśmiał się cicho, po czym odwrócił się idąc
szybciej. Po chwili otrząsnąłem się i dogoniłem go, a potem weszliśmy razem do
restauracji znajdującej się w hotelu, w której jemy posiłki. stan i George
oczywiście usiedli obok mnie, więc przywitałem się z nimi jakby nigdy nic, by niczego
nie podejrzewali. Na pierwsze danie dostaliśmy rosół, a na drugie ziemniaki,
kotlet schabowy i surówkę z marchewek, gdy Harry to zobaczył zaczął się
śmiać. Pewnie przypomniał sobie te bokserki, a tak w ogóle to muszę mu coś, za
tą bluzkę, którą od niego dostałem. Zgromiłem go wzrokiem, na co przestał sie
śmiać.
Zdaje mi się czy oni są na wakacjach w polszy
OdpowiedzUsuń