sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 5

Perspektywa Louis’ a
Budząc się mój wzrok od razu padł na chłopaka, z którym dzielę pokój… Nawet nie wiem jak ma na imię.. Jeszcze spał, więc podniosłem się z łóżka ,wyciągnąłem z walizki nowe ubrania.. Tak swoją drogą, to trzeba będzie je wsadzić do szafy.. Idąc do łazienki zauważyłem, że chłopak otworzył na chwilę oczy, po czym szybko je zamknął… Ugh… Nieważne… Po doprowadzeniu się do porządku, wyszedłem z pokoju z zamiarem udania się do Georga i Stana. Nigdy żaden z nich nie zamykał drzwi, więc nacisnąłem cicho klamkę i wszedłem do środka. Ich pokój był o wiele mniejszy i nie był taki ładny jak nasz. Ruszyłem do przodu i to co zobaczyłem totalnie mnie zamurowało.. Chłopaki byli bez koszulek przykryci do połowy ciała. Ale najgorsze było to, że oni leżeli przy sobie mocno wtuleni, a ich łóżka były złączone. Wycofałem się szybko i zamknąłem drzwi. Oni ukrywają cos przede mną? przecież.. powiedzieliby mi, że są ze sobą prawda? Ale nie.. to nie może być prawda.. Chociaż wyjaśniałoby to , że tak nagle znikali we dwójkę z klubów. Miałem ogromny mętlik w głowie.. Szedłem w pospiechu do swojego pokoju, bo chciałem to w spokoju przemyśleć, ale nie zauważyłem nauczyciela i wpadłem na niego.
- Przepraszam- cicho wymamrotałem zamyślony, po czym chciałem iść dalej, ale usłyszałem jego głos
- Mieliście być w pokojach do śniadania, które dopiero jest za godzinę- pokiwałem tylko głową- Nie… Louis, dzisiaj mieliście iść do miasta, a że nie wykonujesz naszych poleceń, zostajesz w pokoju do obiadu- powiedział poważnie
-Ale.. – chciałem coś powiedzieć, lecz mi przerwał
- Skończyłem, a teraz idź do pokoju- odrzekł wskazując mi ręką kierunek , w którym mam się udać.
-Zajebiście.. -mruknąłem pod nosem i ruszyłem tak gdzie mi kazał, wszedłem do środka, znajdowała się jakaś kobieta .. sądząc po ubiorze to pewnie sprzątaczka.
-Dziękuję- usłyszałem głos, którego wcześniej nie dano mi usłyszeć, spojrzałem na chłopaka siedzącego na łóżku z wielkim uśmiechem na twarzy, co mnie jeszcze bardziej zdziwiło – Dowidzenia- i znów ten głos. Nagle kobieta wyszła, a ja pokazałem się mu, na co jego uśmiech momentalnie zniknął.
-Oooo.. Czyli jednak potrafisz mówić- zapytałem, na co znów nic nie odpowiedział, zaczynało mnie to nieźle wkurzać, ale przypomniało mi się to co widziałem w pokoju moich przyjaciół, Podszedłem do okna i zacząłem o tym myśleć
- Zaakceptowałbyś byś to, że twoi przyjaciele, których znasz od dziecka okazali się byś gejami?- zapytałem  odwracając się od niego, on podniósł głowę patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Zresztą nieważne.. Pewnie i tak nie masz przyjaciół, a nawet jeśli to nic nie mówisz- powiedziałem wzruszając ramionami i skierowałem się do łazienki, lecz zatrzymał mnie o dziwno jego głos
-Wydaje mi się, że bez różnicy jakiej są orientacji- teraz to ja patrzyłem na niego z ogromnym zdziwieniem
-Chyba masz rację- powiedziałem łapiąc się za kark- Tak właściwie to jestem Louis- dodałem zerkając na jego osobę, lecz on znów odwrócił głowę w inną stronę. Odkaszlnąłem głośno, po czym spojrzał na mnie pytająco, na co wywróciłem oczami
-Twoje imię…- wypowiedziałem czekają na odpowiedź

-Umm.. Harry..- odpowiedział niepewnie, obracają komórkę w palcach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz