sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 10

Perspektywa Lou
-Powiesz coś w końcu czy będziemy tak siedzieć tu do rana?- zapytał podniesionym głosem Stan
- I po co on tu przyszedł z tobą/- dodał po chwili George wskazując na Harry’ego
-Dajcie już spokój, dobra?- odparłem z wyrzutem
- Damy jak powiesz nam łaskawie o co chodzi
- Hmm… A mogę zadać wam jedno pytanie?- zapytałem najpierw, na co ze zdziwieniem pokiwali twierdząco głowami
-UMM.. Jesteście ze mną całkowicie szczerzy, nie ukrywacie nic i mówicie mi o wszystkim?
-No tak! Dlaczego w ogóle o to pytasz? Przecież jesteśmy przyjaciółmi! O co ci chodzi?- wybuchli chłopaki. Wtedy poczułem jakiś gniew, zdenerwowałem się na nich, bo wiedziałem, że kłamią. Podniosłem się z krzesła i krzyknąłem
- A o tym, że jesteście pedałami i że jesteście razem to zapomnieliście mi powiedzieć?- zamarli, gdy to powiedziałem, co było dowodem, że miałem tą pieprzona rację. Prychnąłem pod nosem i wyszedłem trzaskając drzwiami. Byłem jeszcze bardziej wściekły niż przedtem. Usłyszałem czyjeś kroki za mną i po chwili dotyk na nadgarstku. Nie obchodziło mnie kto to był, ani co chciał, bo nie miałem zamiaru z nikim rozmawiać. Odwróciłem się i wolną ręką wymierzyłem cios w twarz tej osobie.  Zauważyłem   upadającego na podłogę mojego współlokatora, ale nie czułem się wtedy winny. Mógł za mną nie iść, to by nie dostał.  Ruszyłem w stronę wyjścia przechodząc obok recepcji i wyszedłem na zewnątrz. Udałem się drogą prowadzącą do parku. Nie chodziło tak akurat teraz za dużo osób, więc postanowiłem usiąść na jednej z ławek. Dostrzegłem dziewczynę mniej więcej wyglądającą na mój wiek , która siedziała w mało widocznym miejscu, gdyż dookoła były drzewa. Dosiadłem się do niej i chyba zauważyła, że jestem w złym humorze, bo  podniosła się i usiadła mi na kolana. Popatrzyła  na mnie przez moment i nie widząc sprzeciwu z mojej strony wpiła mi się w usta. Widać, że nie przeszkadzało jej to, że znajdujemy się miejscu publicznym, więc ja też zbytnio się tym nie przejmowałem. Zaczęła błądzić swoimi dłońmi po mojej klacie i ściągnęła ze mnie koszulkę. Podniosłem się trzymając ją i położyłem na trawie. Zdjąłem od razu jej spódnicę, bo szczerze mówiąc to nie chciało mi się zabawiać w tą grę wstępną. Chyba się mnie przestraszyła, bo zaczęła się odsuwać z lękiem w oczach. Złapałem ją za kostki u nóg i pociągnąłem w swoją stronę tak by nie uciekała. Zdjąłem pospiesznie spodnie i bokserki oraz chwyciłem za jej nogi, rozszerzając je, a następnie gwałtownie w nią wszedłem tak, że krzyknęła z bólu, lecz za bardzo mnie to nie obchodziło, bo przecież sama weszła mi na kolana tak? Ja do niczego jej nie zmuszałem. Pchałem swojego kolegę w nią jak najmocniej mogłem, a w zamian za to słyszałem od niej odgłosy krzyków z bólu. Można było też dostrzec łzy spływające z oczu dziewczyny i ręce zaciśnięte na trawie. Muszę przyznać, że przez te dni bardzo brakowało mi tego. Wykonałem jeszcze parę mocnych pchnięć i doszedłem w niej. Po tym jak z niej wyszedłem założyłem bokserki i  spodnie oraz zostawiając ją tam samą ruszyłem w stronę hotelu. Szedłem miarę wolno, bo nie spieszyło mi się, a kolacja były dopiero za 2 godziny. Jeśli pytacie czemu to robię dziewczynom? Wydaje mi się, że same tego chcą, a że potem pragną się czasem z tego wycofać to już nie moja brocha. A tak poza tym to jestem młody, więc korzystam z życia. Przy hotelu byłem 15 min przed kolacją, co skutkowało tym, że postanowiłem poczekać te 10 min na świeżym powietrzu, a potem wejść do środka.  Muszę przyznać, że wokół tego budynku jest nawet ładnie. Zapadał zmrok, który oświetlały porozstawiane blisko siebie lampy. Oparłem się o metalową rurkę czując powiew lekkiego wiatru na twarzy. Po jakimś czasie skierowałem się do wejścia. Próbowałem to zrobić tak, by nikt nie zauważył, że w ogóle gdzieś wychodziłem. Zdziwiłem się, gdy  udało mi się to , znając moje szczęście. Wszedłem do Sali, w której jemy posiłki i usiadłem tam gdzie zawsze. Dostrzegłem jedną rzecz, a mianowicie to, ze Harry nie zajmował miejsca obok mnie, a także że George i Stan przesunęli się o parę miejsc dalej ode mnie. Rozejrzałem się po Sali i moje oczy spotkały się z oczami chłopaka z kręconymi włosami. Zauważyłem w nich niezrozumienie, ból, a może i nawet strach. Odwrócił wzrok, a ja przyglądając mu się spostrzegłem na jego lewym policzku czerwony, trochę siny ślad. Wtedy przypomniałem sobie dość istotną sprawę.  Wychodząc z hotelu uderzyłem go pięścią w  twarz…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz