Dzisiejszy dzień po śniadaniu spędziliśmy na świeżym powietrzu, czyli na rowerach, a po obiedzie na rolkach, bo nasi wszechwiedzący nauczyciele stwierdzili, że nasze pokolenie całe dnie spędzą w domu przed komputerem i telewizją, zamiast wyjść na zewnątrz, co by dobrze zrobiło na nasze zdrowie i samopoczucie. Nie wiem jak inni ale ja akurat wolny czas spędzałem w klubach. Nauczyciele ogłosili, że znów jeździmy parami, co mi kompletnie nie przeszkadzało. Rowery minęły w miarę szybko i przyjemnie. Podążaliśmy średnią prędkością, więc mieliśmy także możliwość porozmawiania ze sobą. Rolki nie poszły już tak gładko, bo jakiś chłopak zagapił się i wpadł na Harry’ ego przez co zaczęła mu lecieć krew z kolana. Chyba za pochopnie zareagowałem, bo rzucałem obelgi i różnego rodzaju wyzwiska w stronę tamtego chłopaka oraz chciałem mu przywalić, ale powstrzymał mnie Harry mówiąc, że boli go noga. Spojrzałem na tego pojeba groźnym wzrokiem przez co od razu uciekł. Pomogłem Harry’ emu wstać i zanieść do pokoju, a następnie udałem się do nauczyciela, który oznajmił, że za chwilę ktoś przyjdzie do naszego pokoju i opatrzy mojego współlokatora. Podziękowałem mu i wyszedłem kierując się do pokoju. Chłopak nadal siedział na łóżku, bo tam go właśnie zostawiłem, więc usiadłem obok niego czekając. Po paru minutach usłyszałem pukanie do drzwi dlatego szybkim krokiem je otworzyłem. Zobaczyłem w nich wysokiego chłopaka w młodym wieku w czarnych rurkach i białej koszuli z krawatek z dużą apteczką w ręce. Zmierzyłem go wzrokiem , po czym niechętnie wpuściłem do środka. Podszedł do Harry’ ego pytając co mu się stało. Styles odpowiedział na co ,,ratownik’’ odparł, że musi ściągnąć spodnie, bo ma rurki i nie da się ich podwinąć
- Pomożesz mi Lou? – zapytał Harry wpatrując się we mnie z uśmiechem
- Tak, pewnie- rzuciłem bez zastanowienia. Klęknąłem przed nim i położyłem ręce na jego uda
- Rozepnij je – rzuciłem nie zwracając uwagi na chłopaka stojącego obok nas.
- Nie mam siły… Zrób to za mnie- szepnąłem wypychając biodra do góry. Zaśmiałem się podnosząc jego bluzkę i chwytając za górę od spodni
- Naprawdę? – zapytałem nadal się śmiejąc , na co otrzymałem potwierdzenie w postaci kiwającej głowy. Złapałem za guzik i odpiąłem go, a następnie rozsunąłem suwak. Nadal klęcząc pochyliłem się do przodu i odparłem
- Podnieś tyłek – wykonał moje polecenie tak, że jego przyrodzenie znajdowało się tuz przed moją twarzą. Próbując powstrzymać swoje żądzę i nie wydać żadnego dźwięku ściągać jego spodnie tak, by bokserki pozostały na swoim miejscu
- Już- szepnąłem klepiąc go po udzie, gdy rurki znajdowały się tuż przed kolanami, więc opuścił pośladki. Odsunąłem się trochę i najpierw zdjąłem nogawkę ze zdrowej nogi, a następnie ostrożnie i powoli z drugiej. Gdy już był w samych bokserkach usiadłem zadowolony obok niego trzymając w ręce należące do Harry’ ego czarne spodnie. Chłopak , który przyszedł niepewnie otworzył apteczkę i wyjął z niej bandaż oraz coś niebieskiego w buteleczce. Otarł krew spływającą z jego kolana. Spryskał ranę jakimś płynem, a następnie chwycił bandaż i dokładnie owinął je. Wykonał to dość zwinnie co mnie ucieszyło.
-Przyjdę jeszcze jutro jakieś 10 minut przed śniadaniem, by zmienić bandaż- oznajmił . przytaknęliśmy głowami i przynajmniej ja , nie wiem jak tam Harry, ze sztucznym uśmiechem na twarzy podałem mu rękę. Podniósł swoją apteczkę, a potem wyszedł.
- Nie musisz się tak o mnie martwić Louis – oznajmił z uśmiechem Harry kładąc mi rękę na kolanie. Podniosłem się automatycznie i usiadłem tyłem do niego na krześle
- Dobra.. jak chcesz… Następnym razem zostawię cię leżącego na ziemi i błagającego o pomoc- odparłem obrażonym tonem. Usłyszałem, że podnosi się z łóżka i skacze na jednej nodze, przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który szybko ukryłem, a następnie poczułem jak jego ręce obejmują moją szyje
- Żartowałem – szepnął mi do ucha i usiadł na moich kolanach wtulając się we mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz