sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 26

Perspektywa Harry’ego
Już następnego dnia po wycieczce kazali nam iść do szkoły, zbytnio nie cieszyłem się z tego powodu, ale zobaczę Louisa, więc nie jest tak źle…. O ile w ogóle przyjdzie…. Wstałem z łóżka i udałem się do łazienki, by wziąć prysznic. Zazwyczaj biorę go wieczorem, ale tak byłem wczoraj zmęczony, że od razu położyłem się i usnąłem. Po wzięciu prysznica wytarłem dokładnie włosy, a następnie je ułożyłem. Umyłem zęby, a potem ubrałem się w ciemne rurki z niskim krokiem i kolorową koszulkę z napisami i zbiegłem na dół po schodach do kuchni, a której stała już moja mama . Przywitałem się i usiadłem do stołu, gdzie po chwili pojawił się talerz z gorącą jajecznicą
- Harry? – zapytała szukając czegoś w szafce
- Tak? – odparłem przerywając na chwilę jedzenie
- Co to był za chłopak, do którego wczoraj pobiegłeś? – zapytała odwracając się do mnie z zaciekawieniem na twarzy
- Pobiegłem….. – zastanowiłem się przez chwilę – A tak…. To był ten Louis, mówiłem ci o nim gdy do mnie dzwoniłaś, był moim współlokatorem i zaprzyjaźniliśmy się – oznajmiłem z szerokim uśmiechem
- Tak wspominałeś o nim… ile ma lat? – pytała dalej
- Spokojnie…. – zaśmiałem się – ma prawie 19 lat i jest naprawdę fajny ii miły… zazwyczaj…. I jeśli się z nim poznasz…. ale…. nie masz się o co martwić – powiedziałem zgodnie z prawdą
- Powiedziałam , żebyś sobie znalazł przyjaciół, ale nie takich, którzy sprowadzą się na złą drogę – oznajmiła
- Tak.. wiem.. – wywróciłem oczami – Ale ty go przecież nie znasz…. Jest normalnym chłopakiem, więc nic mi nie będzie i nigdzie mnie nie sprowadzi – zapewniłem ją i szybko dokończyłem śniadanie, wstałem od stołu oraz złapałem torbę leżącą na kanapie i wyszedłem z domu udając się w stronę szkoły. Nagle poczułem wibrowanie w kieszeni, więc wyjąłem komórkę i odczytałem wiadomość
Od : Lou
Dzień dobry kocie! <3
mam nadzieję, że będziesz
w szkole, bo stęskniłem
się za tobą ;(
Z uśmiechem na ustach zacząłem pisać odpowiedź
Do: Lou
Właściwie to jestem już
w drodze do szkoły. I też za
tobą tęsknię… ;/
Odpowiedź przyszła natychmiast
Od: Lou
Ja już wsiadam w
samochód, więc zaraz
będę w szkole,
to poczekam na ciebie
przed wejściem , okay?
I pospiesz się!!!

Wystukałem odpowiedź
Do: Lou
Dobra… Będę jak najszybciej ;)
Przyśpieszyłem trochę kroku i po około 10 min. Byłem już na miejscu. Zauważyłem trzech chłopaków siedzących tyłem na murku. Podszedłem bliżej , ale znów dostałem wiadomość, więc wyciągnąłem komórkę i przeczytałem
Od: Lou
Gdzie ty jesteś?!?
Już prawie lekcje
się zaczynają……
Zaraz tu przez ciebie umrę..;/
Do: Lou
Za tobą misiek… ;*
Odpowiedziałem i schowałem komórkę, a Louis momentalnie się odwrócił i dostrzegając mnie pojawił się u niego wielki uśmiech, a ja wysłałem mu w powietrzu całusa. Zeskoczył z murku i podbiegł do mnie mocno przytulając. Mogliśmy sobie tylko na to pozwolić, bo nadal nie byliśmy pewni co do ujawnienia się
- Hej chłopaki – przywitałem się z George’ iem i Stanem, gdy już Louis się ode mnie odczepił. Zadzwonił dzwonek, więc od razu skierowałem się do drzwi
- Co masz teraz ? – usłyszałem za sobą głos Louisa
- Matematykę – jęknąłem z westchnięciem. Każdy wiedział, że nauczyciel od tego przedmiotu jest największym skurwielem w szkole, więc wolałem się nie spóźnić, bo dałby mi pracę karną na następny dzień, chociaż dobrze wszyscy wiedzą, że w miesiąc się nawet nie da jej zrobić. Tommo przytaknął tylko ze zrozumieniem, a ja szybko odwróciłem się i pobiegłem w stronę klasy. Zdążyłem na szczęście w ostatniej chwili i wszedłem do pomieszczenia siadając na samym końcu pod oknem. Pan Parker usiadł za biurkiem i zaczął sprawdzać obecność, a następnie kazał , tak jak miał w zwyczaju, otworzyć podręcznik na 135 stronie i przeczytać cały rozdział. On w międzyczasie sprawdzał nam nasze zaległe klasówki. Po około 20 minutach poczułem wibrowanie w spodniach ( bez skojarzeń proszę ) , więc dyskretnie wyciągnąłem komórkę i przeczytałem wiadomość
Od : Lou
Wyjdź do łazienki.. TERAZ!!!
Akurat p. Parker podszedł do mnie ze sprawdzianem , więc schowałem telefon, bo gdyby go zobaczył to już po 15 minutach moja mama byłaby w szkole. Podał mi kartkę , na której wyraźnie napisane było 3. Szczerze to nie spodziewałem się czegoś wyższego, ponieważ za dobry to ja z matematyki nie jestem, a poza tym on wyższe oceny rzadko kiedy stawia. Ale Louis kazał mi wyjść, więc korzystając z okazji, że stał koło mnie zapytałem
- Proszę pana mogę wyjść do toalety?
- Dobrze, ale zaraz widzę cie z powrotem- odparł chłodnym tonem. Skinąłem głową i wstałem z krzesła podchodząc do drzwi. Wyszedłem na korytarz i skierowałem się do łazienki, przy której stał już Louis
- Ugh…. Wolniej się nie dało? – jęknął ciągnąc mnie do środka. Od razu przywarł do mnie ustami popychając przy tym lekko w stronę umywalek. Złapał mnie za uda i podnosząc usadowił na jednej z nich
- A jak ktoś wejdzie? – wydyszałem odrywając się od niego na chwilę, ale on to zlekceważył i włożył ręce pod moją bluzkę powracając ustami do moich. Po chwili poczułem, że mój przyjaciel budzi się do życia, więc niechętnie odsunąłem lekko Louisa od siebie.
- Muszę wracać na lekcję….. zobaczymy się na lunchu.. – oznajmiłem zeskakując z umywalek i spojrzałem w lusterko by poprawić włosy.
- Ugh…. Dobraa…… – powiedział niechętnie i złączył po raz kolejny nasze usta, przytulił mnie a potem z uśmiechem na ustach opuścił łazienkę. Ja wyszedłem chwilę po nim i szybko skierowałem się w stronę odpowiedniej klasy. Następne 20 minut tej lekcji jak i 3 następne minęły mi na zanudzaniu się. Gdy zadzwonił dzwonek po 4 lekcji, wyszedłem z klasy i ruszyłem w stronę stołówki. Dostrzegłem chłopaków siedzących przy jednym ze stolików, więc kupiłem najpierw w sklepiku drożdżówkę i sok, a potem usiadłem obok Louisa. Porozmawialiśmy trochę, a potem oznajmiłem
- Wiesz… chyba będziesz musiał odwiedzić mnie, bo mama uważa cię chyba za kryminalistę i uchh…. Nie powiedziałem jej jeszcze , że jesteśmy razem – wyszczerzyłem się niepewnie
- Hm… to musimy to zmienić…. Może jutro po szkole.. co ty na to? – zapytał z uśmiechem
- Mi pasuję.. – odparłem, Louis chciał coś odpowiedzieć, ale zaczął dzwonić mu telefon, więc rzekł
- Zaraz wracam – i odszedł odbierając komórkę. Ale zeszło mu się z gadaniem do końca przerwy, więc gdy skończył gadać, podszedł do mnie z pytaniem
- Ile masz dziś godziin?
- 6, a ty?
- Ughhh…… 8……, więc dzisiaj się raczej nie spotkamy, ale jutro po szkole jesteśmy umówieni – oznajmił i rozejrzał się po pomieszczeniu, i gdy zauważył, że nikt nie patrzy musnął delikatnie moje usta, a następnie oddalił się w stronę swojej klasy, co również po chwili uczyniłem.

1 komentarz:

  1. Czytam i czytam i nie moge sie oderwac :) w sumie zwykle nie czytam bromancow, ale te mnie tak wciagnal...
    Przede wszystkim, umiesz pisac. Masz talent i to widac w twoich opowiadaniach. Masz fajne pomysly na kolejne rozdzialy i ciekawie piszesz.
    Zapraszam tez na mojego bloga (imaginy z Harrym)
    http://imaginy-1dbyme.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń